Pilna potrzeba decyzji (Mt 11,16-19)

            Dzieci są znakomitymi obserwatorami życia. Potrafią wyczuć czyjąś dobroć czy surowość i zakłamanie. Mają zdolność naśladowania, która towarzyszy im od wczesnych lat. Nawet gdy jeszcze nie mówią, widząc starszych podnoszących ręce lub klaszczących w dłonie, czynią to samo. Właśnie tę zaletę wydobywa przypowieść o bawiących się na rynku dzieciach.

            Rynek był nie tylko miejscem spotkań dorosłych, lecz także najmłodszych. Ci zaś byli zawsze zainteresowani tym, co się działo wokół nich. Niejednokrotnie zauważali orszak weselny lub pogrzebowy. Atmosfera tych wydarzeń znajdowała w nich rezonans. Chłopcy bawiąc się tańczyli, widząc lub przypominając sobie weselny pochód, dziewczynki zaś naśladowały lamentujące płaczki w przypadku zabawy w pogrzebowy kondukt. W analizowanej przypowieści jednak nie doszło do porozumienia między dziećmi. Ton nie został podjęty ani w jednym ani w drugim przypadku. Dzieci pozostały na swoim miejscu i straciły szansę, aby dobrze wykorzystać czas.

            Ten brak podjęcia odpowiedniego rytmu został wykorzystany w objaśnieniu tej paraboli. Zarówno Jan Chrzciciel jak i Jezus zostali odrzuceni przez „to pokolenie”. Cytowane wyrażenie reprezentuje w tradycji biblijnej zatwardziałych, zamkniętych na słowo Boże ludzi. Jan Chrzciciel wskazywał na potrzebę pokuty, był surowym ascetą. Proponowana przez niego droga została sklasyfikowana jako dzieło demona. Natomiast program Jezusa obejmował tryb życia pełen wdzięczności, znajdującej swój wyraz w radości, obfitości, przyjaźni względem odrzuconych przez społeczeństwo. Dzieło Boga objawione w Jezusie jest bowiem zdumiewające. Dotyczy całej ludzkości. Zostaliśmy obdarowani przebaczeniem, nowym smakiem życia, otworzyły się przed nami bramy nieba. To zaś skłania do adekwatnej odpowiedzi, godnej względem Bożego zamysłu. Jezus dał jej przykład w bliskim obcowaniu z ludźmi, także przy stole.    

            Niestety żadna z tych propozycji nie została dowartościowana w przypowieści. Obie legły w gruzach. Współcześni Jezusowi pozostali przy swojej „pobożności”. Nie pozwolili się porwać podmuchowi Ducha Świętego. Postępowali według pseudomądrości typu „ja wiem lepiej”. Obyśmy nie ulegli podobnemu złudzeniu. Obydwie drogi wskazane w przypowieści prowadzą do życia wiecznego. Pokuta jest potrzebna, stanowi formę zadośćuczynienia za nasze wykroczenia, mimo że zostały one przebaczone w krzyżu Jezusa. Jest także wyrazem wdzięczności za dzieło Jezusa. Radość zaś połączona ze wspólnotą stołu i serdecznością względem zepchniętych na margines życia, stanowi niezbity dowód kroczenia śladami wytyczonymi przez Jezusa. Wybierajmy zatem jedną z tych dróg, albo je łączmy. Natomiast uporczywe trwanie w tym samym miejscu oddalałoby nas od królestwa Bożego.       

ks. Stanisław Witkowski MS