Znaku, daj nam znak!

Święty Szczepan, którego męczeństwo wspomina dzisiejsze pierwsze czytanie, jest dla linczujących go pobratymców znakiem wskazującym na rzeczywistość pozaziemską, której oni się po prostu boją. Z tego też powodu, lepiej było im uznać tego natchnionego diakona za winnego śmierci za bluźnierstwo (jak śmiesz oglądać niebo swoimi nędznymi ludzkimi oczami) niż przyjąć treść jego świadectwa: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Boga”, która zobowiązuje do wyjścia poza ciasne granice zmysłowej percepcji rzeczywistości i otwarcia się na świat duchowy. Ci ludzie (ale często także i my sami, dzisiaj) nie są jeszcze na to gotowi, a przecież oczywista śmierć i rzeczywiste zmartwychwstanie Jezusa spowodowały, że niebo stanęło otworem dla wszystkich, którzy uwierzą w Syna Bożego Wcielonego. Jest to jedno z pierwszych świadectw kogoś, kto umiera za wiarę w Zmartwychwstałego: Szczepan wierzy i otrzymuje nagrodę w postaci uszczęśliwiającej wizji nieba w ostatniej chwili swojego życia na ziemi. Pan Jezus powiedział w czasie przesłuchania przez Sanhedryn: „Ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego” (Mk 14, 62). Szczepan w czasie swej wizji otrzymał przywilej potwierdzenia tej przepowiedni Jezusa. Na swoją zgubę…

To czytanie przenosi nas za pomocą słów Psalmu 31, którego treści użył Szczepan w swojej modlitwie, do Ewangelii. Tutaj ludzie domagali się od Jezusa znaku, a w szczególności znaku chleba, który w ich mentalności mógłby dorównać znakowi manny na pustyni. Jezus jest znakiem przewyższającym znak manny, bo jest chlebem, który daje satysfakcję nieprzemijającą, ba! nawet utrwalającą na życie wieczne. Takiej funkcji ani chleb, ani nawet cudownie pojawiająca się na pustyni manna, nie mają. One tylko podtrzymują życie fizyczne tutaj – na ziemi. Jezus objawia w sobie źródło chleba, które daje życie wieczne, przekraczające wymiary fizyczne naszego ciała. Tego ludzie w większości jeszcze nie rozumieją, ale już są wśród nich tacy jak Szczepan, wierzący, i żyjący rzeczywistością niebiańską. To właśnie wierzący w Chrystusa w praktyce żyją słowami „Twoja wola niech się dzieje na ziemi, tak, jak się dzieje w niebie”.

Trudno się więc dziwić Jezusowi, że musi tłumaczyć to, że On sam jest znakiem, którego domagają się ludzie. Ciągle jest dla nich zbyt „ludzki” aby być poznany jako „niebiański” w ludzkiej postaci. Taka postawa zaczyna od czasów Jezusa zanikać: głosi się już Królestwo Boże całemu światu. Po wniebowstąpieniu Jezusa i zesłaniu Ducha Świętego przekraczanie granicy tego świata i życie w atmosferze niebiańskiej, zakotwiczonej na tej ziemi, będzie już dostępne nie tylko mistykom, ale każdemu człowiekowi, który wierzy.

Niezależnie od tego, czy dane mu będzie to widzieć, czy nie.

ks. Karol Porczak MS