Ewangelia (Mk 1, 40-45)
Uzdrowienie trędowatego
Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić ». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.
Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».
Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
Próba jakiej został poddany Lud Izraela w jego walkach z Filistynami, stała się próbą ciemności, niepewności i poczucia odrzucenia i zapomnienia ze strony Boga.
Po co są tego rodzaju próby w naszym życiu? Takie pytania stawiamy sobie gdy jesteśmy rozczarowani, przybici, może nawet zgorszeni jak Żydzi podwójną przegraną z Filistynami i to w krótkim czasie.
Historia Zbawienia daje nam promienie światła, rozświetlające ciemności związane z tymi próbami. Dzięki Słowu Bożemu rysuje się odpowiedź: trzeba nam przeżyć te próby, one w jakiś tajemniczy sposób muszą się wydarzyć, abyśmy odnaleźli przygotowane przez Boga nowe sposoby przeżywania relacji z Nim. Próby powinny skłonić nas do zastanowienia się nad tym, jak wiele razy i w bardzo różnych okolicznościach posługujemy się wyłącznie Bogiem dla naszych interesów, gdy tymczasem nasze serca są od Niego bardzo daleko. Nie można powiedzieć, że wierzymy w Boga, że ufamy Jemu, ale żyjemy i postępujemy tak, jakby go nie było.
Prawdziwa „Arka Przymierza” nie jest sztandarem protestu w poszukiwaniu łatwych zwycięstw, które wiążą się z zagładą drugiego. Prawdziwą Arką jest Chrystus, który swoim Ciałem i Krwią żyje w nas przez chrzest w naszym świadectwie miłości i oddania służbie Ewangelii.
Trąd
Trąd jest dziś również bardzo rozpowszechnioną chorobą egzystencjalną. Można powiedzieć, że istnieją jej dwa przejawy: pierwszy gdy człowiek czuje się opanowany przez to zaraźliwe zło, jakim jest egoizm, który niszczy otrzymaną miłość, z jaką Bóg nas stworzył i dla niej oddał życie; oraz drugi, gdy ktoś nie z własnej winy ciągnie za sobą nędzę i skutki zła innych. Jeden i drugi potrzebuje uzdrowienia Jezusa, który nieustannie obok nich przechodzi i czeka na to wezwanie płynące z serca: „Jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić”.
Usilnie prosimy Pana, aby uzdrowił nas z braku wiary, która tak często zaciemnia nasze życie i jego sens, prowadząc nas do egzystencjalnych leprozoriów, gdzie nie rośnie miłość, ale śmierć. Prośmy, wołajmy także o oczyszczenie oczu naszych serc, abyśmy – poza chorobą – mogli dostrzegać cierpiącego brata i odpowiednio postępować, aby Pan Jezus mógł się stawać obecny poprzez pełnioną miłość.