Szczęśliwi albo przeklęci

Ewangelia (Łk 6, 20-26)
Błogosławieni ubodzy, biada bogaczom
Jezus podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:
«Błogosławieni jesteście, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego odrzucą z pogardą wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.
Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom».

Ewangelia Łukasza wyróżnia się między innymi troską o ubogich. Chodzi o ludzi pozbawionych środków do życia, zależnych od miłosierdzia innych. Nie wystarcza im współczuć, trzeba okazać konkretną pomoc. Jednocześnie trzecia Ewangelia charakteryzuje się także ostrością, groźbą skierowaną przeciwko bogatym. Łukasz nie zazdrości im fortuny, tylko gani ich krótkowzroczność, brak dzielenia się dobrami z potrzebującymi, przestrzega przed utratą wieczności. Łukaszowe Kazanie na równinie (6,20-49) rozpoczyna się właśnie od tematu ubóstwa i bogactwa, który Ewangelista rozwinie w dalszej części swego dzieła.

Ubodzy, głodujący i płaczący stanowią jedną kategorię. Głód i płacz są bowiem w tym przypadku konsekwencją żebraczego ubóstwa. Zadziwia nas, dlaczego Jezus nazywa tych ludzi już teraz dosłownie „szczęśliwymi”. Czyżby zalecał także nam, abyśmy nic nie mieli, głodowali i opłakiwali swój los? Kłóciłoby się to z rozsądkiem, a wiara jest logiczna. Jezus mówi o ubogich, że są szczęśliwi, ponieważ mają z Jego strony zapewnione królestwo Boże. Nie opowiada się zatem za ich biedą, pragnąłby, aby była jak najdalej od nich. Skoro jednak im doskwiera, zobowiązuje się, że obdarzy ich dobrodziejstwami, o których nawet nie słyszeli. W ten sposób mówi pośrednio, jak bardzo im współczuje i boleje nad ich materialną nędzą.

Z ubogimi kontrastują bogaci, są ich totalnym zaprzeczeniem. Z kolei do nich zaliczają się syci, śmiejący się. Kto bowiem opływa we wszystko, staje się konsumentem nagromadzonych dóbr. Wyraża śmiechem swoje zadowolenie i sytość. Jezus wypowiada nad tego typu ludźmi „biada”, które brzmi jak skazujący wyrok. Jeszcze jednak jest dla nich jakiś cień szansy, skoro zostali zgromieni. Pan nie jest wrogiem posiadania, lecz zamknięcia się na dobra wieczne i obojętności względem człowieka w skrajnej potrzebie. Niestety tego typu postawy są konsekwencją egoistycznie gromadzonych i strzeżonych dóbr. Bogaci lokują swe serce w doczesności, dlatego zagraża im utrata zbawienia. Jezus nie domaga się od bogatych heroizmu, aby jak Zacheusz połowę swych bogactw oddali ubogim (por. Łk 19,8). Pragnie natomiast, aby zrozumieli, dlaczego Bóg pozwolił im stać się bogatymi. Otrzymali od Niego inteligencję, przedsiębiorczość, aby mogli wykorzystać te dary w służbie ubogim i osobiście przekonać się, że „więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu” (Dz 20,35). Wówczas ich bogactwo stałoby się błogosławione, pożyteczne. Stanowiłoby kartę wstępu do nieba. Biedni, którzy zakosztowaliby z ich strony materialnej ulgi, staliby się dla nich spontanicznymi adwokatami na sądzie Bożym.

ks. Stanisław Witkowski MS