Spocząć w domu Jezusa…

„I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”

św. Augustyn

Odczytywany dzisiaj fragment Ewangelii rozpoczyna się od słów „stamtąd zaś wybrał się w okolice Tyru i Sydonu”. Gdzie był Jezus zanim przyszedł do wspomnianych miejscowości? Był tam, gdzie spierał się z faryzeuszami na temat przepisów rytualnych a potem wyjaśniał swoim uczniom skąd pochodzi to, co jest nieczyste. Zatem Jezus był nie tyle w jakimś bardzo ściśle określonym miejscu geograficznym, choć to także można ustalić, ale przede wszystkim w konkretnej sytuacji życiowej. Znajdował się w sytuacji konfliktu z faryzeuszami i napięcia z uczniami. Wychodzi z sytuacji pełnej wrogości, w której nawet Jego uczniowie niczego nie zrozumieli, aby udać się do „pewnego domu”. Jezus wychodzi z „domu”, w którym nie został przyjęty, ani przez faryzeuszy, ani przez swoich uczniów, aby udać się do innego domu. Dwukrotnie, na początku i na końcu tego tekstu jest mowa o domu.

Jakie jest znaczenie domu w Ewangelii. Dom to miejsce relacji, gdzie jest się mile widzianym, gdzie jest się kochanym. Jeśli tak nie jest, nie zostaje się w tym „domu”, ale odchodzi się by pójść dalej. Jezus nie jest kochany przez faryzeuszów, nie jest rozumiany przez uczniów. Udaje się do „pewnego domu”, pragnie ukryć się, ale ktoś o Nim usłyszał… Dom to miejsce, w którym toczy się ludzkie życie. Jeśli człowiek nie jest „w domu”, natychmiast to widać. Człowiek albo wychodzi z domu, albo idzie w kierunku domu. Ten, kto nie jest kochany (przyjęty) również nie wie skąd przychodzi i dokąd zmierza. Pierwsze pytanie, jakie Bóg zadał Adamowi: „Gdzie jesteś?”, oznaczało, że nie był już na swoim miejscu, nie był w swoim „domu”. Miejscem człowieka jest Bóg: On nas kocha, On jedynie nas w pełni przyjmuje, w Nim jesteśmy „w domu”. Mieszkamy w Nim. Każdy jest gościem bliźniego, jednocześnie każdy jest „domem” dla drugiego. Mieszkamy w domu, ponieważ On wita nas od poczęcia, poprzez dzieciństwo i każdy etap życia. I za każdym razem, gdy jesteśmy przyjmowani, nasz „dom” rozwija się aż do momentu, gdy obejmie cały świat. Świat, ale świat wolnych relacji. „Domem” jest Bóg, On jest Miłością. Tam, gdzie jest miłość w domu, tam możemy żyć jako bracia.

Gdy Jezus jest w domu, słyszy o Nim kobieta, której córka jest opętana przez ducha nieczystego. Blisko Jezusa są faryzeusze, ale nie słuchają. Blisko są uczniowie, ale nie rozumieją. Chociaż to oni zasługują z racji pochodzenia na łaskę. Słucha Jezusa kobieta, która nie zasługuje na zbawienie z racji pochodzenia. Przychodzi z domu, w którym jest duch nieczysty i udaje się do domu, w którym jest Pan! Wydaje się, że oboje znajdują się na przeciwnych, odległych od siebie, biegunach. Co więc usprawiedliwia to spotkanie? Jest to jedyne tego rodzaju spotkanie w całej Ewangelii. Kobieta nie zasługiwała na uwagę Pana, a jednak do Niego poszła. Jako pierwsza pojmuje znaczenie obecności Jezusa. Wcześniej widzieliśmy, co należy zrobić przed spotkaniem z Panem. Oczyścić się, obmyć ręce aż po nadgarstek… Jezus powiedział, że to są nasze tradycje. Ta kobieta zaskakuje! Musiała zaskoczyć ludzi wokół Jezusa. Usłyszała o Jezusie, w przeciwnym razie poszłaby do kogoś innego! I prawdopodobnie to, co usłyszała o Jezusie, sprawiło, że zrozumiała coś więcej niż to, co zrozumieli uczniowie! Zrozumiała, że On jest łaską. Przychodzi do Pana, ponieważ chcę żyć, pragnie życia dla swojej córki! Tylko pragnienie życia prowadzi do Jezusa! Lęk przed śmiercią często od Niego oddala. Żyć to po prostu być przyjmowanym w domu. Jest to cud uzdrowienia dokonany na odległość i wciąż może się wydarzyć, jeśli będę szukał domu Pana i słuchał Go. Pogańska kobieta zrozumiała, że Jezus może dać jej życie, może dać życie jej córce. I dlatego idzie do Jezusa.

ks. Jacek Pawłowski MS