Ewangelia (Łk 11, 1-4)
Jezus uczy modlitwy
Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».
A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».
Jest coś nieprawdopodobnie nowego, szokującego nasze ludzkie rozumienie sprawiedliwości w tym, że Pan Bóg jest miłosierny dla grzeszników. Gdy oni zwracają się do Niego o zmiłowanie, o miłosierdzie lub wierzą w Jego słowo wzywające do nawrócenia, do zmiany życia, On jest gotowy zawsze przebaczać.
Natomiast nasze ludzkie rozumienie naciska na potrzebę zasługiwania na Boże miłosierdzie, na przebaczenie. Szczególnie ostro stawiamy innym ten wymóg zasługiwania na miłosierdzie, na przebaczenie.
Wraz z Jonaszem cały lud Izraela został oświecony, że dobroć i miłosierdzie Boga Izraela nie jest zarezerwowane tylko dla swoich, dla wybranych. Trzeba im było przełknąć tę gorzką pigułkę pokory, oczyszczającą i pogłębiającą prawdę o Bogu: nasz Bóg jest inny niż my Go sobie wyobrażaliśmy, jest wolny w okazywaniu miłosierdzia również ludom pogańskim. Okazuje się, że On przebacza również naszym nieprzyjaciołom, my nie jesteśmy właścicielami czy dysponentami Jego Miłosierdzia.
Nieustannie się módlcie…
Dlatego prośba jaką jeden z uczniów skierował do Jezusa : „Panie, naucz nas modlić się” winna stać się naszą prośbą nieustanną.
Modlitwa Ojcze nasz to droga poznawania naszego Ojca Niebieskiego; to celebrowanie, spełnianie relacji Jego miłości do nas i naszej do Niego; to przestrzeń postępującego w naszych sercach zaufania Bogu i możliwego zjednoczenia z Jego ojcowską wolą.
Tylko Pan Jezus może nas nauczyć modlitwy. Jego nauka jest wiarygodna, ponieważ sam się modlił i uczniowie widzieli Go wiele razy na modlitwie. I to On spełnił tę modlitwę dla nas, przybranych dzieci Bożych. I On posyła nam Ducha Świętego, Który pragnie tę modlitwę spełnić w nas, tak jak spełnił ją sam Pan Jezus.
Podobnie jak prorok Jonasz, również my, całe życie potrzebujemy otulenia Bożym miłosierdziem: uratowania nas gdy zostaniemy połknięci przez rybę; potrzebujemy bycia świadkiem Bożego ulitowania się nad innym grzesznikiem skruszonym; potrzebujemy miłosierdzia nad nami gdy pokonuje nas smutek zrodzony z naszego egoizmu czy zazdrości.
W jaki sposób mogę drugich uczyć modlitwy jeżeli sam nie będę się modlił?
Jak można mówić innym o Bogu gdy się nie ma osobistego doświadczenia Boga?
Dzisiejszy patron św. Jan XXIII, papież w jednym z punktów swojego Dekalogu pogody ducha tak napisał: Tylko dzisiaj będę wierzył niestrudzenie, nawet gdyby okoliczności mówiły co innego, że Opatrzność Boża opiekuje się mną tak, jakby nikogo innego na świecie nie było. Pan Bóg obdarował św. Jana XXIII pogodą ducha.
Modlitwa Ojcze nasz, którą otrzymaliśmy od Jezusa jest owocem Jego doświadczenia modlitwy, zjednoczenia z Ojcem a nie zwykłą układanką formułek do bezmyślnego recytowania.
Dlatego lepiej rozumiemy serdeczne upomnienie Maryi z La Salette o potrzebie codziennego odmawiania modlitwy Ojcze nasz.