Potęga wiary

Ewangelia (Łk 17, 1-6)

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!
Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli będzie żałował, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwrócił się do ciebie, mówiąc: „Żałuję tego”, przebacz mu».
Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary».
Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna».

Żyjemy w czasach odchodzenia od Boga, publicznych zgorszeń, wzajemnych oskarżeń. Aby nie ulec tym antyewangelicznym prądom i przede wszystkim  ukazać piękno chrześcijańskiego życia, potrzebujemy nie jakiejkolwiek wiary, lecz fascynującej.

            Jej moc została zilustrowana przez Jezusa poprzez odniesienie do morwy, czyli drzewa osiągającego wysokość od 15 do 25 metrów wysokości i żyjącego do 600 lat. Jednak najbardziej znamienną cechą morwy nie jest jej wysokość czy długowieczność, lecz mocne ukorzenienie. W tradycji żydowskiej drzewa musiały być oddalone od studni około 12,5 metra. W przypadku zaś morwy odległość tę trzeba było podwoić, aby jej korzenie nie uszkodziły studni. Teraz możemy bardziej zrozumieć słowa Jezusa: <>. Wiara w Boga dokonuje rzeczy niemożliwych. Ten ewangeliczny obraz ukazuje jej potęgę. Ziarnko gorczycy ma średnicę zaledwie od 1-1,5 milimetra. Skoro wiara o tak małej wielkości okazuje się tak skuteczna, zatem prośba uczniów „dodaj nam wiary” powinna brzmieć „daj nam wiarę”. Uczniowie, chociaż przebywali w kręgu Jezusa, jednak nie mieli wiary, tylko jakieś ewentualnie przywiązanie do Niego.

            Nam również nie może wystarczyć powierzchowny kontakt z Jezusem. Więzy łączące nas z Nim muszą być mocne i trwałe. Obyśmy nie mogli żyć bez Niego, jak niemowlę pozbawione obecności matki. Wówczas zacznie wzrastać w naszym wnętrzu prawdziwa wiara. Najpierw będzie mikroskopijna, ale później osiągnie według miary Jezusa „milimetrowe” rozmiary. Jej skutki uwidocznią się na zewnątrz. Niemożliwe stanie się rzeczywistością, ponieważ zostaną szeroko otwarte drzwi dla Jezusa.  On zaś wszystko może uczynić dla naszego dobra.  Brak pojednania w małżeństwie, rozchodzące się na wszystkie strony drogi w rodzinie, lata milczenia w relacjach międzyludzkich, mogą zostać uzdrowione dzięki Bożej interwencji. Iluż wrogów Kościoła stało się na przestrzeni historii jego gorliwymi ewangelizatorami. Iluż miłośników doczesności i konsumentów życia, zamieniło się w ludzi wyrzeczenia ze względu na królestwo Boże. Mocno zakorzeniona morwa rzeczywiście przesadziła się w morze. Dokonała się niemożliwa dla ludzkiego oka przemiana. Dlaczego? Ponieważ moc zmartwychwstałego Pana znalazła przyjazne środowisko w dotychczas zatwardziałym lub obojętnym sercu. Mogła rozkwitnąć w nim i zaskoczyć wszystkich swymi owocami. Pozwólmy zatem, aby Pan mógł działać w nas i przez nas.

ks. Stanisław Witkowski MS