Jedną nogą w krainie rozpaczy i bólu – bł. Ledóchowska Maria

Ewangelia (Mt 9, 1-8)
Jezus uzdrawia paralityka i odpuszcza mu grzechy
Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. A oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczone są ci twoje grzechy».
Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni. A Jezus, znając ich myśli, rzekł: «Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem łatwiej jest powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy też powiedzieć: „Wstań i chodź!” Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do swego domu!»
On wstał i poszedł do domu. A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.

Bóg nie ukrywał swoich zamiarów wobec Izaaka: miał być poświęcony z ręki jego ojca, Abrahama, na ofiarę dla Boga. Jedyną niewiadomą pozostawał jakiś pagórek w kraju Moria na dokonanie tej ofiary, o którym Abraham miał się dowiedzieć później. Sytuacja podobna do tej pierwszej, kiedy Abram (jeszcze nie miał zmienionego imienia) dostał nakaz wyjścia z Ur i udania się w kierunku… dowolnie przez siebie wybranym.

Abraham przyjął to trudne do wykonania polecenie z wiarą ponieważ – jak to potwierdza autor Listu do Hebrajczyków – „pomyślał, iż Bóg mocen wskrzesić także umarłych” (Hbr 11, 19). W sercu dokonał już ofiary z syna i pogodził się z jego stratą, ale w ten sposób ocalił w sobie prioretytowe traktowanie Boga jako najważniejszej osoby, której opinia ma wpływ na decyzje przez niego podejmowane. Jak się okazało, warto było Boga posłuchać, gdyż z tej próby Abraham wyszedł z obietnicą obfitego błogosławieństwa w przyszłości. Jednak trzeba przyznać, że był już jedną nogą w krainie rozpaczy i bólu.

I tak się ma też sprawa z uzdrowionym paralitykiem: prawdopodobnie jego stan wymagał natychmiastowej reakcji ze strony Jezusa zanim został uzdrowiony z niemocy ciała. Nie zostało mu dane przebaczenie na podstawie jego własnej prośby, ale na podstawie wiary tych, którzy go przynieśli. Możliwe, że zrobili to wbrew jego woli. Można o nim powiedzieć: „Człowieku, masz szczęście, że byłeś sparaliżowany i inni cię zanieśli do Jezusa. Bo gdybyś sam mógł się ruszać to byłbyś prawdopodobnie się bronił rękami i nogami, aby nic się w twoim życiu nie zmieniło!”

Jak wiemy z Ewangelii Jezus najpierw daje mu rozgrzeszenie: ten człowiek – chociaż sparaliżowany – był już jedną nogą w krainie rozpaczy i bólu, czyli potępienia, przed czym ocalił go Jezus. Był w stanie takiego grzechu, który zabija komunię z Bogiem – inaczej Jezus by się nie musiał tak „rozczulać”.

Uzdrowienie z paraliżu to tylko „akcja powiązana” z okazji bycia Mesjaszem oraz okazja do nauki o jedności władzy duchowej i fizycznej nad człowiekiem i naturą.

Nie dziwi więc w dzisiejszych czytaniach mszalnych Psalm 116A z refrenem: „W krainie życia będę widział Boga”, który jest najczęściej używanym psalmem w liturgiach pogrzebowych.

Maria Ledóchowska (1863-1922), którą wspominamy dzisiaj w Polsce, jest czczona jako błogosławiona od niedzieli misyjnej 1975 roku (19 października). Nigdy nie była w Afryce, ale została nazwana „Matką Afryki” ze względu na jej działalność na rzecz Czarnego Lądu. Skąd się wzięła jej siła i wiara? Może trzeba wspomnieć, że momentem przełomowym hrabianki dworu toskańskich książąt była choroba – ospa, na którą zachorowała jednocześnie ona i jej tato. Ta ospa zabrała jej ojca, a na jej  twarzy, gdy wyzdrowiała, pozostawiła trwały ślad. To był moment próby: ona też była jedną nogą w krainie rozpaczy i bólu przez wiele tygodni, ale, dzięki opatrzności Bożej, przeżyła i wtedy też dojrzała w niej idea wspierania misji w Afryce.

Zgromadzenie klawerianek kontynuuje jej dzieło w postaci kolportażu pism w językach afrykańskich i kwestowania na rzecz misji i misjonarzy.

ks. Karol Porczak MS