HOMILIA
Od tak wielu lat
Co dzień skoro świt
Coraz wyższy płot
Stawia żeby nim
Swój ogrodzić dom
Nie prześliźnie się nikt
Ludzie
z kryjówek, Zakopower
Więzień własnego ja
Był w siedemdziesiątych latach poprzedniego
wieku słynny esej ks. Tischnera pt. Ludzie z kryjówek. Wspominam go dzisiaj, bo
bardzo celnie oddaje pewne aspekty historii Mateusza, który z ciasnej komory
celnej wyszedł ku nowym, nieznanym horyzontom.
Co mu
pozwoliło na tak radykalny zwrot w życiu? Co sprawiło, że – mówiąc współczesnym
językiem – ściany biura, miejsca pracy, a raczej codziennej udręki, rozpadły
się, a Mateusz poszedł za Chrystusem z Nazaretu?
Odpowiedź
znajduję w pierwszym czytaniu. Jest to nadzieja, jaką daje powołanie w
Chrystusie.
Człowiek
małej nadziei, tutaj wracam do Tischnera, porusza się w małej, ciasnej
przestrzeni. Paradoksalnie człowiek ten wierzy, że posiada jakiś skarb. I
człowiek tego skarbu strzeże.
Prawdziwy skarb jest w Niebie, lecz Mateusz
jeszcze tego nie pojmuje. Musi spotkać kogoś kto otworzy jego horyzonty, kogoś
kto żyje pełnią życia. Wreszcie nadchodzi Pielgrzym.
W spojrzeniu
Pielgrzyma i wezwaniu Pójdź za Mną!, celnik odkrywa pełnię tak pełną,
wielkość tak wielką, że bez zastanowienia porzuca życiową kryjówkę. On także
staje się pielgrzymem.
Jeszcze raz potrzebuję spotkania z Osobą.
Również dzisiaj, wśród codziennych obowiązków chciałbym usłyszeć Pójdź za Mną!.
Pełnia Chrystusa jest jeszcze przed nami. Ilu z nas wejdzie dziś w swoje
biurowe kryjówki, klasowe komory, zakładowe klitki i pozostanie celnikami
codzienności, a ilu przekroczy ciasnotę lęku, egoizmu i otworzy się na Nowe?
Przyszedłem powołać Powołuj.
ks. Andrzej Wierzba MS