HOMILIA
Czekanie
na Boga
Wszyscy jesteśmy niecierpliwi. Spoglądamy na zegarek, gdy spóźnia się
autobus, kiedy nie pojawia się ktoś umówiony na spotkanie. Ale też wtedy, gdy
Bóg nie spełnia naszych modlitw, oczekiwań, kiedy nie dzieje się według naszych
planów. A On, Pan dziejów, czasu i wieczności przychodzi dokładnie wtedy, kiedy
potrzeba. Dla naszego dobra i zbawienia.
Tak dzieje się i w dzisiejszej Ewangelii. Po ludzku nie było już szans
na przeżycie, nie było nadziei, że przyjdzie Pan Jezus do uczniów, walczących z
żywiołem jeziora galilejskiego o przeżycie. Wydawało się, iż wszystko stracone.
Czwarta straż nocna, to według dawnego sposobu liczenia czasu przedział między
trzecią rano a wschodem słońca. O tej godzinie już się na nikogo nie czeka.
Wiadomo, że już nie przyjdzie. A właśnie wtedy przychodzi Jezus. Dlaczego
wtedy? Jego święta wola. Bo to dla nas najlepsze. Bo wtedy On się liczy, On
staje się naszym jedynym zabezpieczeniem, kiedy wszystko inne zawodzi. On
jedynie zbawia, nic i nikt inny.
Do której godziny w nocy mojego życia czekam na Jesusa? Do której mam
jeszcze nadzieję? A kiedy tracę cierpliwość i próbuje sobie radzić na własną
rękę? Czy nie jest tak, że kiedy czuję się niewysłuchany przez Boga, kiedy
choroba nadal trwa, nie ma pracy, opuszcza mnie ukochana osoba, to wtedy już
nie zamawiam mszy św., nie modlę się, ale idę do wróżki, uzdrowiciela, maga,
sięgam po praktyki okultystyczne?
Odwagi. Nie bójcie się, to ja
jestem mówi Jezus do Apostołów i do mnie także. Przyjdź po wodzie, czyli
po falach śmierci. To także do mnie, zranionego grzechem niewiary.
Panie, przymnóż mi wiary. Amen.
Ks.
Henryk Kuman MS