HOMILIA
XV NZ rok B
Jeżeli nie połączycie wiary w Niego z Jego ubóstwem, to wszystko, co usłyszycie w kościele, będzie dla was tylko moralizatorstwem.
bp Grzegorz Ryś
W ewangelizację idziemy
Posługuję w tych dniach na rekolekcjach dla sióstr zakonnych. Rozmawiałem dziś z 82-letnią siostrą misjonarką ze Słowenii. Jej uśmiechnięta twarz przyciąga, trudno nie patrzeć na nią. A kiedy opowiada, jej oczy promieniują szczęściem. Spoglądnęła na mnie i powiedziała: całe życie na misjach, zawsze uboga i nigdy nie sama!
Po dwóch
Przed laty miałem okazję odwiedzać niektóre saletyńskie placówki na Filipinach. Byłem zaskoczony, że w dużej części moi współbracia posługiwali pojedynczo. Był to duży problem tamtej prowincji… Praca w pojedynkę była – niestety – często z ich osobistego wyboru.
Czytałem, jak ks. Boniecki będąc generałem swojego zgromadzenia, nie wyrażał zgody na wyjazd swoich współbraci księży do pomocy duszpasterskiej w pojedynkę w diecezjach Zachodniej Europy. Tłumaczył, że nie chciał narażać ich na utratę tożsamości zakonnej. Życie w pojedynkę dla niektórych braci stało się przyczyną opuszczenia zakonu.
Czy w pojedynkę jest lepiej? A może łatwiej? Z pewnością wygodniej drugi przynajmniej nie przeszkadza. Czy Jezus, który wysyła uczniów w misję po dwóch, chce utrudnić im zadanie? Rzuca im kłody pod nogi? Z pewnością nie! On podkreśla, że ewangelizacja, misja, posługa duszpasterska jest wtórna. Pierwszym jest świadectwo miłości bliźniego, bycia razem z bratem. Tu nie chodzi o praktyczne podejście, które nam często przyświeca i tłumaczenie, że koszta, że uciążliwie, że wspólnie, że muszę dojeżdżać i wracać…
Świadkowie
W jakim celu Jezus posyła w misję? Aby głosić darmową miłość Boga do człowieka, że Bóg przebacza, że kocha nas i że my możemy także kochać drugiego prawdziwie, takim jakim jest (z jego grzechami, wadami, ograniczeniami). Żeby ukazać miłość potrzeba co najmniej dwóch osób, które będą się miłować. Bycie razem jest trudne, rodzi napięcia, prowadzić może do sporów, kłótni. I to jest normalne. Małżonkowie, którzy się wybierają z miłości, przecież też się kłócą, a cóż dopiero posłani w misję, którzy często są razem nie ze wspólnego wyboru. Dziwne byłoby, gdyby między nimi nie dochodziło do zgrzytów! Ale właśnie w tym iskrzeniu ma się objawić moc Boga! My ewangelizujemy świadectwem, przez bycie razem: Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię Moje, tam jestem pośród nich mówi Jezus. Nie są sami, bo Ten, który ich posyła, jest z nimi. Możemy się kochać dlatego, że Jezus jest z nami. My najpierw świadczymy o miłości, a dopiero później o niej mówimy. Jasno to wyraził św. Franciszek, kiedy mówił braciom: Głoś ewangelię okażdej porze. Oile to konieczne, używaj słów.
To oczywiste, że drugi też jest dla nas pomocą, strażnikiem i wieżą warowną.
Bez niczego…
Jezus akcent kładzie bardziej na sposób życia posłanych niż na środki, którymi mają się posługiwać. Aby działać, trzeba mieć to jest sposób myślenia świata. Dziś pisze się wiele projektów unijnych, aby dostać pieniądze na inwestycje. Jak na koncie mamy odpowiednią sumę pieniędzy i posiadamy właściwą kartę bankową, to możemy zaczynać. Ten sposób myślenia próbujemy przenieść też w ewangelizację. To jest błąd! Wiarygodna ewangelizacja dokonuje się zawsze w ubóstwie, w prostych środkach i z ubogimi ewangelizatorami.
Apostołowie Piotr i Jan dokonali uzdrowienia pewnego kaleki nie siłą pieniędzy i srebra, ale mocą Jezusa. Siłą idącego w imię Pana nie jest jego inteligencja, spryt czy materialne zabezpieczenie, ale pewność, że jest z nim Pan. Ubogi opiera się na Bogu, pokłada w Nim swoją ufność.
Posługuję obecnie w naszym czasopiśmie i często myślę o misjonarzach, którzy wyruszyli bez grosza przy duszy, a jednak robili wielkie dzieła, które wymagały wielu pieniędzy, których oni nie mieli. Myślę konkretnie o św. Maksymilianie Kolbe założył on Rycerza Niepokalanej. On jest przykładem, że tak naprawdę ewangelizację prowadzi Pan, a my mamy pokładać w Nim naszą ufność i zbytnio nie przeszkadzać. To ma być znak naszej wiary!
Ci, którzy głoszą Królestwo Boże nie mogą szukać oparcia w dobrach. Idący w ewangelizację mają iść bez niczego: I przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. Dlaczego nic? Bo głoszenie Ewangelii dokonuje się zawsze w ubóstwie. Wiara, miłość i ubóstwo… Przypomina nam o tym papież Franciszek – abyśmy o tym nie zapominali!
Sandały
Ktoś powiedział, że w życiu najważniejsze są wygodne buty i wygodne łóżko. Sandały z Ziemi Świętej są bardzo wygodne, ale myślę, że nie o wygodzie myślał Jezus, kiedy mówił do uczniów, aby szli obuci w sandały. Noszenie sandałów było synonimem wolności, boso chodzili niewolnicy. Ewangelizatorzy to ci, których uwolnił Pan z ich grzechów, ze strachu przed śmiercią z różnych zniewoleń, aby dać świadectwo, że Bóg naprawdę wszystko może i czyni to gratis! Wolny świadczy a nie moralizuje!
ks. Bohdan Dutko ms