HOMILIA
Drodzy
Bracia i Siostry!
Pomyślmy, jak
śmieszne i niedorzeczne byłyby słowa, które powiedziała Piękna Pani małym
dzieciom, gdyby one nie przyjęły je z wiarą. Matka Boża prosi je o przekazanie
dobrej nowiny całemu światu. Logicznie myśląc, to tylko popukać się w czoło.
Jak tak proste i niemające podstawowych wiadomości osoby sprostają takiemu
zadaniu?. To niemożliwe, nie znają modlitwy, nie umieją dobrze pisać i mało
czasu spędzają w szkole. A mają głosić tak ważne posłanie o losach świata.
Pomimo takich ograniczeń, powtarzane przez nie słowa Płaczącej Pani dotarły do
tak wielu zakątków świata, są czytane
i rozważane w domach ludzi
bogatych i biednych, fascynują filozofów i zaskakują teologów. W nich odkrywa
sens Nadziei mały Afrykanin i podeszły wiekiem racjonalny Europejczyk.
Spotkanie wiary pozwoliło pastuszkom przekroczyć granice własnej słabości i
ofiarować swe serce poznanemu Słowu.
Dziś w czytaniu podobne
spotkanie wiary przeżywa Abram. Sam Bóg kieruje do niego słowo:
Wyjdź
z twojej ziemi…., uczynię bowiem z ciebie wielki naród, przez ciebie będą
otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi".
On i mała garstka ludu podejmują trud ofiary i
pielgrzymowania do ziemi obiecanej. Abram
idzie w nieznane, porzuca
własne zabezpieczania, przywiązania, komfort ustalonego życia, możemy
powiedzieć pogodną starość. A wiemy, że starego drzewa się nie przesadza- grozi
mu zagłada. On jednak wychodzi, korzenie rodziny niesie w sercu…. Wiara i
całkowita ofiara serca dla poznanego Słowa prowadzi do przyjęcia
błogosławieństwa. Abram zostawia wszystko dla wypełnienia Bożego Słowa.
Tak jak Abram, tak i
pastuszkowie przez spotkanie wiary niosą błogosławieństwa dla całej ziemi.
Każdy z nas
wierzących, prędzej czy później doświadczy w życiu takiego spotkania wiary.
Stanie przed wyborem, będzie miał
możliwość porzucenia własnych ambicji,
planów, osądów – te belki w oku drugich. Wyjścia do ziemi obiecanej….
Człowiek ma możliwość zaufać Bogu i poznać
Jego Słowo.
"Żywe jest Słowo Boże i skutecznie zdolne osądzić pragnienia i
myśli serca."
ks.
Krzysztof Mikuszewski MS (Czechy)