HOMILIA
Co jest dla mnie ważne, co dla Boga najważniejsze?
Jeżeli słyszymy w Piśmie św. o
myciu rak, to dla nas mogą to być dobre i pożyteczne zasady higieny, bo już
dzieciom przypominamy o czymś tak oczywistym i prostym jak mycie rąk przed
jedzeniem, a tym bardziej o myciu naczyń. Ale faryzeuszom nie chodzi o zasady
higieny.
Przeżywane
w judaizmie zasady czystości sakralnej dotyczyły przede wszystkim czystości
religijnej. Wypracowane zostało przekonanie, że między ludźmi, zwierzętami i
rzeczami, istnieje wyraźne rozróżnienie na czyste i nieczyste. Te standardy
czystości dotyczyły przede wszystkim
kapłanów, ale i innych ludzi, którzy
stawali przed Bogiem składając Jemu ofiary. Istniała lista zakazanych czynności:
nie można dotykać nieczystych zwierząt (np. świń), chorej lub zmarłej osoby,
kobieta, która niedawno urodziła dziecko, wchodzić do domu poganina i tak dalej
– bo Bóg może nie przyjąć składanej ofiary czy nie będzie słuchać modlitwy
(można na Ukrainie spotkać kobiety, które są przekonane, ze będąc w stanie błogosławionym,
nie mogą wejść do świątyni).
Oczywiście,
ze w judaizmie chodziło przede wszystkim o stan moralnej czystości duszy. Więc
zanim kapłan miał złożyć ofiarę, musiał przejść rytuał osobistego oczyszczenia.
Faryzeusze, o których mowa w
Ewangelii, mieli wielki szacunek dla swojej tradycji. A w ich opinii ich tradycja pochodziła od
wielu pobożnych i mądrych nauczycieli, następców Mojżesza. Faryzeusze skrupulatnie przestrzegali
nakazu mycia rąk jako elementu rytualnej czystości, mimo że zasada ta nie
wywodziła się ze Starego Testamentu.
I moglibyśmy
się na tym zatrzymać oceniając faryzeuszy i ich postawę, opierając się jeszcze
na opinii Jezusa o nich. Ale Ewangelia nie jest napisana do faryzeuszy, ale do
nas. A Jezus mówi: Ten lud czci Mnie
wargami, ale ich serce jest daleko ode Mnie kierując nasze rozważania
już nie na zasady higieny, ale na cos głębszego, na relacje z Bogiem, a
zewnętrzne praktyki są tylko odzwierciedleniem tego co przezywamy w wierze i co
powinno świadczyć o wierze.
"Dlaczego mam zrobić to tak, a
nie inaczej?" – "Bo tak było zawsze", "bo u nas tak się
robi", "bo to nasza taka niepisana tradycja"… Moglibyśmy
mnożyć odpowiedzi. Czy tradycja i wszelkie pomysły ludzkie w jaki sposób przeżywać
swoja wiarę w codzienności i od święta, a która jest niewidoczna, jest zła?
Nie. Od czego zależy ocena tradycji ludzkiej, która nie jest Tradycją Kościoła?
Dlaczego Jezus krytykuje faryzeuszy? Co nie podoba się Jemu w naszym zachowaniu?
Słowo Boże prowadzi mnie, aby dowiedzieć się prawdziwe
intencje mojego serca. O tym właśnie mówi
dzisiaj Jezus. Jest wiele tradycji związanych z przezywaniem wiary, świąt chrześcijańskich,
modlitwy. Ale tak możemy być przywiązani do tego co zewnętrzne, ze zapomnimy,
co jest w sercu.
Jeśli Jezus
spotkał się dzisiaj z nami jak by ocenił nasze podejście, gdy sakramenty
św. stawiamy na tym samym poziomie ( a może i wyżej) niż
różnego typu poświecenia (jabłek na Przemienienie
Pańskie, jajek i kiełbasy na Wielkanoc, świec
na Ofiarowanie Pańskie i wiele innych), gdy Wieczerza
religijna traktowana jest jako spotkanie rodzinne. Wielu z nas może zobaczyć jak
zwyczaje ludzkie mające związek z religijnością, mają większe znaczenie niż osobista
świętość i słowa św. Pawła: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie
Chrystus (Ga 2,20).
Nie jeden raz
łowiłem siebie na tym, ze tak naprawdę to modle się dla wewnętrznego
komfortu, a nie dla chwały Bożej; spowiadam się , aby nie mieć dodatkowego
poczucia winy, a nie aby nawracać się i pozwalać Bogu, aby zmieniał moje życie;
służę innym, aby poczuć się
cennym w swoich oczach i innych, a nie z miłości do
bliźniego … itd. Nie mówię, że specjalnie tak robię. Często sam tego nie uświadamiam sobie. Nie wiedziałbym dalej o swoich intencjach, gdyby nie … Biblia. Słowo
Boże (jak ten fragment z Ewangelii) zaprasza mnie i ciebie, aby dowiedzieć się o prawdziwych intencjach mojego i twojego serca. Aby badać i pozwolić
Panu, aby pokazał przyczyny naszego zachowania, ponieważ
nie zawsze są chrześcijańskie. Słowo
Boże wzywa do życia w prawdzie, nawet jeśli jest to denerwujące, w tym konkretnym momencie. Być może o tym wiemy, ale warto jeszcze raz zapytać
się siebie.
Ks. Zbigniew B. MS