HOMILIA
Leczy, karmi, nie zostawia!
Poruszenie z Jego powodu
7 stycznia słyszymy, że Jezus
leczył wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. Dzisiaj, 8 stycznia,
Ewangelia przypomina cud rozmnożenia pięciu chlebów i dwóch ryb, które z woli
Jezusa nakarmiły rzesze ludzi, wśród których tylko mężczyzn było około pięć
tysięcy. 9 stycznia ewangelista Marek przypomni spacer Jezusa po powierzchni
wzburzonego jeziora Galilejskiego i Jego zapewnienie, że wśród tych wydarzeń
dziwnych, strasznych, niezrozumiałych, On Chrystus ciągle JEST.
Bóg ma wszystko do oddania
Dzisiaj Słowo Boże przypomina
listem św. Jana Apostoła, że Bóg jest miłością, który chce, aby każdy człowiek
miał życie dzięki Niemu. To jest nieodwołalna decyzja Boga, że każdy człowiek
powołany do istnienia z miłości Boga, jest miłością prowadzony do królestwa miłości
Nieba. I tylko Bóg wie dokładnie, jak się to robi. Człowiek najlepiej żeby
nie pomagał Panu Bogu w negocjowaniu warunków podróży do Królestwa Bożego.
Jeżeli już chce się włączyć w tę propozycję przeżycia przygody życia, to niech
próbuje przyjąć na stałe jedną zasadę, że to, co potrzebuje do życia, może mu
dać tylko On Bóg, objawiony w Jezusie Chrystusie.
Zakres wpływów
W dzisiejszej Ewangelii Jezus w
rozmowie z uczniami dzieli się z nimi swoimi odczuciami: litości, bo żal Mu było
tej wielości ludzi szukających, jak owce, pasterza; każe uczniom myśleć o
posiłku dla nich (wy dajcie im jeść);
każe sprawdzić uczniom, czym dysponują (ile
macie chlebów? Idźcie, zobaczcie); przystępuje do organizowania ludzi (rozłożyli się gromada przy gromadzie, po stu
i po pięćdziesięciu); i po prostu KARMI
(spojrzał w niebo, odmówił
błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi. Także
dwie ryby rozdzielił między wszystkich). Człowiek by się martwił, na jakie
porcje trzeba podzielić ten pokarm, ale Bóg bierze to, co jest, i KARMI. Każdego karmi do sytości, a
przecież tutaj miary są bardzo różne. I jeszcze zostało dwanaście PEŁNYCH koszów. Wpływy ludzkie kończą
się na takich granicach jak: sen, głód, pragnienie, nerwy, siły, zimno, gorąco,
itd. Wpływy Boga właśnie w tych samych miejscach się zaczynają. Jedynym
problemem pozostaje uświadomienie sobie takiego porządku.
Kto nie widzi swoich granic, nie rozpozna
działania Boga, który te granice przekracza.
Co wtedy robi?
– wstydzi się powiedzieć Bogu, co
go boli i nie pozwala się dotknąć – bo się przyzwyczaił;
– boi się cudów Boga, i ucieka –
bo nie wierzy, że Bóg, to Bóg, i koniec może wszystko;
– obraża się na Boga, i Go oskarża
– bo nie rozumie (że Bóg, patrz j.w.);
Na szczęście dla człowieka, Bóg
się nim nie zraża: ciągle z człowiekiem chce być, na dobre i na złe.
ks. Karol P. MS