HOMILIA
Wydać się rękom Boga…Coś niesamowitego dzieje się w
dzisiejszej Ewangelii! Bóg, który stał się Dzieckiem, powierza się rękom
człowieka. Bóg wydaje się w ręce człowieka. Dosłownie! W rękach Maryi i
Józefa zostaje przyniesiony do świątyni w Jerozolimie. Ręce, które
niosą, chronią i kochają. Nie boi się spocząć w rękach Symeona, którego
wypełnił swoim Duchem i któremu obiecał, że do niego właśnie przyjdzie.
Ręce, które są spragnione obecności, które błogosławią i chronią, które
wielbią. Każda Komunia święta jest powtórzeniem tego
wydarzenia dla mnie: Bóg wydaje się w moje ręce… Tak bardzo mi ufa, że
chce się powierzyć moim rękom… Ufa i spodziewa się, że te moje ręce
Go przyjmą, ukochają, ochronią, zabiorą w codzienność… W czas Bożego
Narodzenia pytam siebie, jakie są moje ręce? Czego doświadcza Bóg w
moich rękach? Czy pragną one Boga na co dzień? Czy są wystarczające
delikatne, by przyjąć samego Boga? Czy potrafią ochronić to Boże życie,
którym jest On sam zamknięty w okruchu białego Chleba, jak wtedy w
postaci Dziecka? Czy potrafią błogosławić i czy wznoszą się w górę, by
oddać chwałę Panu? Czy też…, no właśnie, czy też zamykają się na Jego
przyjście, albo co gorsza nie biorą żadnej odpowiedzialności za Boga,
którego przyjmują? A może przyjmują Go, by chwilę potem pokazać Mu drzwi
i wypuścić Go z rąk wybierając siebie i grzech? Symeon był pełen
Ducha Świętego, dlatego potrafił rozpoznać ten cud Bożej Miłości! Prośmy
Ducha Świętego, byśmy zawsze w Jego mocy przyjmowali w nasze ręce i w
nasze życie Chrystusa, by nasze ręce Go szukały, kochały, chroniły,
błogosławiły… On sam pokaże nam, jak żyć tajemnicą Bożego Narodzenia
na każdy dzień…Ewangelia mówi jeszcze o innych rękach, o
rękach Boga. Każde pierworodne życie należało w judaizmie do Boga na
pamiątkę wyjścia z Egiptu. Każde pierworodne życia trzeba było złożyć w
Jego ręce, Jemu poświęcić. Maryja i Józef nie boją się tego uczynić. Oni
wiedzą, że tylko w rękach Boga, to Dziecię będzie bezpieczne. Może
myśleli o słowach Dawida, który chciał wpaść w ręce Boga a nie ludzi, bo
wiedział, że tylko Bóg jest naprawdę miłosierny i pełen łaskawości. Jaka
często zawierzamy nasze życie rękom Boga, to życie, które nasi rodzicie
złożyli w Jego ojcowskie ręce w dniu chrztu świętego? Czy potrafimy się
rzeczywiście wydać Jego rękom i powiedzieć jak św. Jan Paweł II: jestem
bardzo w rękach Boga? Niech On prowadzi, niech On niesie, niech On sam
czyni co zechce… Jeśli jestem w Jego delikatnych i mocnych rękach
naprawdę nic mi nie grozi. Jezu, ufam Twoim rękom! Jezu, ufam Tobie! ks. Piotr Ż MS