HOMILIA
W adwentowych słowach proroka Izajasza uwidacznia się mocno przyjście Pana Boga jako Odkupiciela. Dla nas ludzi żyjących w dobie wszechobecnego handlu zrozumiałe jest słowo kupujący. Znamy powiedzenie klient nasz pan. Aby dobrze sprzedać cokolwiek potrzeba się starać aby przekonać kupującego, że towar jest dobry a cena niska i konkurencyjna. Czasem bywa tak, że sprzedający poświęci swoje dobre imię, przekonania i uczciwość aby tylko sprzedać daną rzecz. Klient aby czuł się dobrze musi mieć przekonanie, że zrobił dobry interes. Zdobył towar na którym mu zależało i dokonał tego za najmniejszą cenę. Wtedy uważa się za wygranego i chwali się znajomym jaki to jest mądry i sprytny, że udało mu się to czy tamto zakupić. Nowe słowo, które przynosi nam liturgia adwentowa to słowo Odkupiciel. W Starym Testamencie słowo to miało wiele znaczeń. I tak; oznaczało bliskiego krewnego, na którym ciążyła odpowiedzialność pomszczenia zamordowanego członka rodziny ( np. Lb 35,19), wykupienia krewnego, który został sprzedany w niewolę ( Kpł 25,47-49), wykupienia sprzedanej posiadłości zubożałego krewnego, a także obowiązek zatroszczenia się o wdowę po zmarłym (Rt 2,20).Wobec takich wyjaśnień ze ST bardziej rozumiemy co znaczy być tym, który odkupuje, wykupuje. Bóg jest Panem naszego życia, który przychodzi jako oczekiwany Odkupiciel. Co ma wykupić? Pan przychodzi aby odkupić nasz dług, którym jest wina i grzech. Jak śpiewamy w Exultecie w noc Zmartwychwstania; o zaiste konieczny był grzech Adama, który zgładził tak wielki Odkupiciel. Od Adama rajskiego, przez proroków ST i wszystkie pokolenia człowiek zaciąga nieustannie dług grzechu i winy. Niektórzy więc chcą to rozwiązać przez twierdzenie, że nie ma żadnego grzechu – to wymysł religii. Inni udają, że nie grzeszą i nigdy nic złego nie zrobili. Jeszcze inni dręczą się i nie umieją unieść ciężaru życia. Chrześcijanie natomiast uznają swoją nędzę i dług zaciągany ciągle przez grzechy i winy. Jednak nie tracą nadziei ani radości życia. Nie oskarżają innych, ani nie udają swojej wielkości. Chrześcijanie wraz z prorokiem adwentowym Izajaszem wciąż wołają; Niebiosa, spuście Sprawiedliwego jak rosę, niech ziemia się otworzy i zrodzi Odkupiciela. Amen.Ks. Zdzisław Sawka MSkom.2Już przyszedł i nie poznali go…Może ktoś z was musiał odebrać z dworca kogoś, kogo nie znał. Słyszał tylko o nim, wiedział kiedy przyjedzie i jak się nazywa. Wiedział nawet po czym go poznać. Ale na dworcu nie było łatwo. Pociąg przyjechał, tłum ludzi wysiadł, każdy poszedł w swoją stronę. W tłumie trzeba się rozglądać, wypatrywać, szukać znaków, albo zawołać po imieniu, czy też podnieść w górę kartkę z imieniem. Zawsze pozostaje pytanie: to jest ten czy nie ten. Tak, trzeba chcieć widzieć i rozpoznać, tak aby się nie rozminąć i nie wrócić samotnie do domu…Czyż i uczeni w Piśmie nie wiedzieli, kto przyjdzie, co uczyni, po jakich znakach będzie go można rozpoznać? Ależ tak! A jednak wielu z nich rozminęło się i z Janem Chrzcicielem, który przyszedł w duchu Eliasza i z samym Jezusem, posłanym jako obiecany Mesjasz od Ojca. Dlaczego? Może przestali czekać, może przestali wypatrywać Mesjasza, bo przecież dni i lata mijały a On nie przychodził… Może… A może nie umieli czytać znaków, które Bóg im dał, żeby rozpoznać Jego przyjście do nas. Może mieli swoje wyobrażenie, o tym kiedy i jak Mesjasz ma przyjść. I chyba właśnie to ich zgubiło, doprowadziło do tragedii ich życia: rozminęli się z Bożym Wysłańcem, z Bogiem samym.Jak zatem rozpoznać dziś przychodzącego Mesjasza, przecież jest adwent, czas przyjścia, czas Jego przyjścia do nas dzisiaj? Pierwsza rzecz, to uwierzyć, że On dzisiaj chce do mnie przyjść, tak zwyczajnie i właśnie do mnie. Druga rzecz to słuchać tych, którzy o Nim mówią, którzy mogą mnie do Niego poprowadzić, którzy są pełni Ducha Bożego. Tylko oni potrafią słowem jak ogień wskazać na Tego, który stoi obok, a którego ja dziś nie potrafię rozpoznać. Trzecia rzecz to pozwolić się Bogu zaskoczyć sposobem Jego przychodzenia. Trzeba rzeczywiście szeroko otworzyć oczy ciała i serca, aby Go nie przeoczyć, kiedy przyjdzie w drugim człowieku, którego nie lubimy lub w chorobie czy odrzuceniu przez innych. Tak, trzeba dać się prowadzić Bożemu Duchowi, aby sam Mesjasz nie cierpiał przez nas. Niech Pan da nam światłe oczy serca, byśmy Go dziś rozpoznali i przyjęli.ks. Piotr Żaba MS