HOMILIA
Jakie są pierwsze skojarzenia z chrześcijaństwem? Pokój, miłość, dobroć,
wybaczenie, miłość Boga i bliźniego Więc wręcz absurdalnie brzmią dziś słowa
Jezusa, które słyszeliśmy w Ewangelii: Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie,
powiadani wam, lecz rozłam. O co Jezusowi
chodzi? Czy to zaprzeczenie nauki o nadstawianiu drugiego policzka, o miłości
nieprzyjaciół? Czy to wezwanie do walki, do nawracania na siłę? Jako
chrześcijanie czujemy, że raczej nie. O co więc chodzi? Gdy czytam następne
słowa, które Jezus mówi: Odtąd bowiem
pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a
dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw
córce, a córka przeciw matce stają mi przed oczami młodzi ludzie, którzy
czasem muszą wręcz walczyć przeciw rodzicom, a nawet uciekać z domu, by móc uczestniczyć
w Eucharystii, by móc pójść na spotkanie wspólnoty czy uczestniczyć w rekolekcjach.
Młodzi ludzie, którzy wysłuchują od swoich rodziców, że powinni się wziąć
wyłącznie za naukę, za pożyteczne rzeczy, a nie zajmowanie się głupotami
takimi jak Kościół czy wiara Że oni nie godzą się na to, żeby marnowali czas w
jakiejś wspólnocie Przed oczami stają mi znajomi staruszkowie z mojej parafii,
którzy ze łzami w oczach klękają przed Najświętszym Sakramentem i modlą się za
swoje dzieci, które wyzywają ich od dewotów, od głupców, którzy dają się skubać
czarnym Stają mi przed oczami
cierpiące oczy matek, które usłyszały od swoich synów, że więcej do kościoła
nie wstąpią, że więcej o Bogu od nich słyszeć nie chcą, albo koniec z
jakimikolwiek odwiedzinami, telefonami, z jakimkolwiek kontaktem Staje mi
przed oczami mój znajomy, który zabronił córce zamieszkać ze swoim chłopakiem,
w wyniku czego zwróciła się przeciw niemu cała rodzina: że to staromodne, że
dziś wszyscy tak robią, żeby nie robił szopek, bo ważniejsza jest dobra relacja
z córką Czy w imię miłości bliźniego, można się na to zgodzić? Można sprzedać
swą wiarę i wartości by w domu był spokój, by mieć poprawne relacje z bliskimi,
którzy na skutek różnych doświadczeń stracili kontakt z Bogiem, czy w ogóle nigdy
go nie znaleźli? Czy myślicie, że
przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadani wam, lecz rozłam. Jezus dobitnie pokazuje nam, że wiara, że On
sam jest wartością najwyższą, której nie można sprzedać w imię spokoju i
wygody. W kontekście tej Ewangelii warto zadać sobie pytanie: Czy jestem gotowy
świadczyć o Chrystusie o mojej wierze, gdy moi bliscy, gdy moi koledzy z
pracy, moi przełożeni są przeciwko Chrystusowi? Nie chodzi nawet, by ich
nawracać ale samemu świadczyć, że Bóg jest dla mnie najważniejszy. Czy moja
wiara nie idzie na kompromis w imię fałszywej miłości bliźniego? Czy moje tłumaczenia,
a raczej uspokajanie sumienia nie brzmią naiwnie, gdy w tej chwili nasi
bracia i siostry w Iraku czy Syrii są torturowani, krzyżowani i zabijani bo nie
zgodzili się na nawet pozorne wyparcie się Chrystusa w imię spokoju i ratowania
życia swojego i swoich bliskich? Bądźcie zimni albo gorący albo jestem
chrześcijaninem walczącym każdego dnia o swoją wiarę, albo nie jestem nim w
ogóle. Po
której stronie stanę?
Ks. Grzegorz Syska MS