HOMILIA
Niepełnosprytni
Prawo sprytnych
Przywiązanie do posługiwania się
prawem oparte jest na przekonaniu, że porządkuje ono całą rzeczywistość
człowieka. Nawet jeśli ktoś w miarę przyjmuje zewnętrzne ustawy w ramach dobrze
wyrobionego sumienia (robią to przecież wszyscy chrześcijanie), to potężna jest
jeszcze jedna pokusa dotycząca prawa. Jest nią prawo moje własne, czyli zespół
opinii, priorytetów, przekonań i mechanizmów, na których polegam, bo są
przydatne w życiu. Moim życiu. To jest spryt synów tego świata, o którym mówił
Jezus (por. Łk 16, 8). Niestety ten spryt nie pozwala bardzo często na przyjęcie
wezwania, które pochodzi od Ducha Świętego. Bo Duch apeluje do wiary, że Prawo
Boga w zupełności wystarczy w życiu. Ten spryt jest obwarowany potężną sankcją,
dla tych, którzy nie chcą byś sprytni: Przeklęty każdy, kto nie wypełnia
wytrwale wszystkiego, co nakazuje wykonać Księga Prawa. Brrrr! Mocne
stwierdzenie! Ale jeszcze mocniej przemawia świadectwo Chrystusa, który CHCIAŁ
być zupełnie bez sprytu i DAŁ SIĘ powiesić na Krzyżu, jako znaku BYCIA
PRZEKLĘTYM. To już kompletne zignorowanie prawa!!! Bez wahania no, może
trochę, bo po ludzku Jezus uświadomił nam powagę Swojej decyzji w modlitwie w
Ogrójcu ale na pewno bez cienia krytyki wobec planu Ojca, przyjmuje Krzyż i
wyznaje wiarę w Miłość Boga, która przekracza próg śmierci.
Prawo wierzących
Jezus demaskuje demona. Odkrywa jego
kłamstwa, obnaża jego spryt w wiązaniu ludzi prawami, które tylko zniewalają. Po
zdemaskowaniu demon nie może już dłużej przebywać w człowieku jest wypędzony.
Prawo napędza ciągły wyścig szczurów: ten kto mocniejszy przechodzi dalej, słaby
odpada z gry, bo prawo zawsze domaga się hierarchii siły. Dlatego Jezus mówi o
mocarzu, który polega na swojej broni, dopóki nie trafi na mocniejszego. Jezus
nie miał dużo czasu, aby nam tłumaczyć wszystkie elementy wiary. On po prostu,
jako Człowiek, wytyczył trasę do Krzyża, sam nią przeszedł, dał się ukrzyżować,
zmartwychwstał i odszedł do Ojca. Po to, aby nam nie przeszkadzać w drodze,
ale towarzyszyć w wierze. A wiara to ruch za Nim, bez sprytnego rozważania
nad tą decyzją, a nie ruch zanim się sprytnie coś rozważy i podejmie decyzję.
To ciągły ruch; jeżeli ktoś staje, aby się zastanawiać nad tym, co osiągnął, to
tylko prowokuje demona, aby do niego wrócił, i to nie sam, ale z szemranym
towarzystwem. Wystarczy tylko chwila samozadowolenia w drodze
Dlatego, jeżeli chrześcijanie w
oczach świata zaczynają być postrzegani jako niepełnosprytni, to znaczy, że właśnie
wtedy stają się świadkami wiary.
ks. Karol P. MS