HOMILIA
Trudność
w upomnieniu bliźniego.
Upomnienie braterskie to ostrzeżenie, jakie
chrześcijanin kieruje do swojego bliźniego, żeby pomóc mu na drodze świętości w
drodze zbawienia i czynienia dobra. Jest to instrument duchowego postępu, który
przyczynia się do poznania osobistych wad często niezauważanych przez własne
ograniczenia albo zamaskowanych miłością własną. Jest napomnienie również drogą
do nawrócenia, by z pomocą Bożą podejmować mądre decyzje zerwania z grzechem.
Może otwierać oczy ślepcom ukazywać błędne życie i dawać światło na
przyszłość. Nauka Jezusa z dzisiejszej Ewangelii jest jednoznaczna, oczywista i
bardzo pożyteczna. Mało jest jednak ludzi, którzy ją stosują tak, jak proponuje
Jezus. Upomnienie braterskie – to bardzo trudne zadanie.
Rozważając tekst o upomnieniu braterskim, można przypomnieć sobie wszystkie
sytuacje z naszego życia, gdzie coś podobnego miało miejsce. Gdzie może trzeba
było kogoś upomnieć, zwrócić uwagę, a może ktoś nas napominał. Warto wspomnieć
jakie było wtedy nastawienie serca, jakie uczucia myśli i lęki nam
towarzyszyły. Ile było walki wewnętrznej: powiedzieć
czy zamilknąć? . Skąd biorą się te
dylematy? Upomnienie nigdy nie jest obojętne. Można zyskać przyjaciela, lub go
stracić, można się narazić i pomnożyć sobie wrogów i nieprzyjaciół. Św. Jan
Chrzciciel wypominał królowi Herodowi jego niemoralne życie i naraził się
śmiertelnie Herodiadzie. Przepłacił to życiem. Podobnie w naszej polskiej
rzeczywistości Św. Stanisław ze Szczepanowa upominał króla Bolesława Śmiałego i
podobnie został zabity, jak Jan Chrzciciel. Takich przykładów można mnożyć.
Jest więc pewne ryzyko, które trzeba podjąć, by być wiernym wskazaniom Jezusa.
Tylko patrzenie nadprzyrodzone, ewangeliczne i miłość, usprawiedliwia to
ryzyko, które trzeba podjąć, by być posłusznym Chrystusowi.
Ewangeliczny
sposób upominania i przyjmowania upomnienia.
Upomnienie braterskie jest mocno zakorzenione w
Objawieniu i nauczaniu Jezusa. Droga jaką proponuje Jezus jest dość długa:
najpierw upomnieć osobiście w cztery oczy, potem z niewielką ilością świadków,
dopiero potem przy większej wspólnocie.
Potrzeba dwóch warunków, aby mogła przynieść skutek. Musi być
napomnienie wypowiedziane z miłością i troską. Konieczna jest też choć odrobina
dojrzałości i samokrytycyzmu ze strony tych, którzy słuchają napomnienia.
Niestety często brak miłości, odwagi i troski o bliźniego sprawia, że zamiast
napomnienia w cztery oczy jest obmowa, która powiększa łańcuch zła. Słowo Boże
w wielu miejscach przestrzega nas przed taką postawą. Czytamy o tym i w Starym,
i w Nowym Testamencie, że naszym obowiązkiem jest upomnieć błądzącą osobę,
modlić się za nią, nie potępiać, ale troszczyć się o jej zbawienie, mieć
świadomość odpowiedzialności, jaka na nas spoczywa w związku z życiem we
wspólnocie, w jedności z innymi, do jakiej jesteśmy powołani. Codziennie mówimy
Ojcze nasz, jak nas nauczył Jezus. Jesteśmy naczyniami połączonymi i Bóg dał
Kościół, wspólnotę uświęcenia i zbawienia. Nikt
nie jest samotną wyspą. Jesteśmy od siebie zależni i jesteśmy wzajemnym
darem dla siebie. Również w trudnej sztuce upomnienia braterskiego i jego
przyjmowania.
Ks. Kazimierz W. MS