HOMILIA
Środa, XXII tydzień zwykłyWieczór uzdrowieńJezus jest PanemCoś co łączy uzdrowienia opisane w dzisiejszym fragmencie ewangelii z uwolnieniem od złego ducha, o którym słyszeliśmy wczoraj jest grecki czasownik epitimao: upominać, karcić, rozkazywać. Jezus nakazuje milczenie złemu duchowi, rozkazuje gorączce by opuściła teściową Piotra i karci złe duchy, które rozpoznają w Nim Mesjasza. Jezus jest władcą, który bezdyskusyjnie panuje nad złymi duchami i chorobami.Uciszyć złego duchaJezus wykorzystuje swoją władzę by uciszyć złe duchy. W scenie z opętanym widać naturę złego ducha, który oskarża Jezusa o zamiar zniszczenia go. Jezus jednak nie przyszedł niszczyć, ale ocalić człowieka. Złe duchy żyją w lęku przed Bogiem, przed Jego mocą i pokazują człowiekowi tylko część prawdy o Bogu prawdę o Jego potędze, której człowiek musi się poddać. Jego plan ukazują jako drogę tracenia, drogę do unicestwienia. Dlatego Jezus nie pozwala im mówić. Nie wystarczy bowiem znać potęgę Boga, trzeba poznać jeszcze Jego miłość do człowieka. Pełnia prawdy o Jezusie okaże się dopiero po Jego śmierci i zmartwychwstaniu. Pełnia prawdy objawia się, gdy Jezus poddaje się woli Ojca i przyjmuje cierpienie by potem zmartwychwstać i dać świadectwo potędze i miłości Ojca.WieczórJest jeden poruszający szczegół w dzisiejszej ewangelii. Po uzdrowieniu teściowej Piotra, z nastaniem wieczoru mieszkańcy Kafarnaum zaczęli przyprowadzać do Jezusa swoich chorych. Jezus nie tylko ich uzdrawiał, ale również wyrzucał z nich złe duchy i nakazywał im milczenie. Właśnie wieczór jest takim momentem dnia, w którym często dopadają nas złe duchy. Staramy się zapełnić ten czas jakąś rozrywką i trudno nam się modlić. Tymczasem jest to świetny moment, żeby przyjść do Jezusa i słuchać Go. Po całym dniu w głowie kłębi się wiele myśli, które potrzebują uciszenia. Są również nasi bliscy, których trzeba przynieść do Jezusa. Zamiast zagłuszać myśli można oddać je Jezusowi.Bardzo pięknie o tym spotkaniu z Bogiem pisał kard. Ratzinger:Jedna jedyna godzina cichego wsłuchiwania się w słowo Boże sprawiłaby często więcej niż długie obrady, posiedzenia i dyskusje. Jedna chwila modlitwy może być owocniejsza niż całe stosy książek. Nie działamy przecież tylko przez to, że, co robimy. Niekiedy wydaje się, że za pośpiechem naszego działania kryje się nieufność wobec mocy Bożej, a za mnożeniem naszych dzieł jakiś bezwład naszej wiary. Chcielibyśmy budować ostatecznie na tym, co sami osiągniemy i dokonamy. Ale działanie człowieka nie polega przecież jedynie na zewnętrznej aktywności. Działamy nie mniej przez to, kim jesteśmy, jeśli stajemy się dojrzali i autentyczni, i wolni, zapuszczając korzenie naszego bytu w twórczej kontemplacji Boga. Jeśli szczerze wymawiamy słowa Kyrie eleison, jeśli naprawdę z głębi naszej nędzy wołamy do Boga, to uznajemy kim jesteśmy i kim On jest: jest to uwielbienie Bożej wspaniałości. Mówimy bowiem w rzeczy samej: Spójrz na mnie, Boże, jestem niczym, lecz Ty jesteś wszystkim; jestem pełen nędzy, lecz Ty jesteś możny i możesz uleczyć nędzę całego świata. Jestem grzeszny i zły, lecz Ty jesteś pełen szczodrej miłości. Miłujesz nie jak ludzie, którzy kochają tych, którzy są im sympatyczni. Kochasz także żebrak w łachmanach, syna marnotrawnego. Kochasz nie dlatego, że my jesteśmy dobrzy, lecz dlatego, że Ty jesteś dobry.xMCMS