HOMILIA
Poniedziałek, XXI tydzień zwykły
Wczoraj Jezus postawił apostołom i mnie pytanie: Za kogo
uważają Go ludzie? I drugie: Za kogo Ty mnie uważasz? Odpowiedź na pierwsze
wydaje się łatwiejsza. Na drugie o wiele trudniejsza. Daliśmy je według tego,
co mamy w sercu. Dziś w liturgii nie ma pytań. Są twarde stwierdzenia, wobec
których nie można przejść obojętnie. Kim jest ten Jezus, który takie rzeczy
mówi? Kim jest ten Jezus, który tak ostro stawia problem? Kim jest ten Jezus,
który wydawał mi się już taki zrozumiały, taki klarowny, taki pasujący do moich
wyobrażeń, moich schematów?
Słowo biada nie pasuje do łagodnego, Jezusa z obrazka
wiszącego na ścianach w wielu naszych domach. Nie pasuje do obiegowych opinii o
Jezusie cichym i łagodnym, potulnym.
Słowo biada stawia na nogi, pobudza do myślenia, zdziera
maski, a przede wszystkim wzywa do nawrócenia. Takiego ewangelicznego, nie tego
naszego, ale do metanoi, przyznania się do niemożliwości kochania bez pomocy
Jezusa, niemożliwości przebaczenia bez pomocy Jezusa, niemożliwości dojścia do
zbawienia o własnych siłach, bez pomocy Jezusa.
Nie trzeba się, więc bać słowa biada, ale przyjąć je, jako
ostrzeżenie, jako zachętę do myślenia po Bożemu, a nie po ludzku, w różnych
wymiarach i okolicznościach.
Jezu, proszę Cię o
odwagę stawania w prawdzie, o odwagę przełamywania barier, o odwagę
przeciwstawiania się ludzkim schematom, kalkulacjom i teoriom, niemającym nic
wspólnego z Ewangelią, którą Ty przyniosłeś na ten świat. Jezu, daj, bym nie
uciekał od Prawdy, bym się nie bał Prawdy, bym ukochał Prawdę, czyli Ciebie,
nade wszystko. Amen.
Ks. Henryk K. MS