HOMILIA
Dlaczego nie my?O magicznym podejściu do wiary
W przeżywaniu wiary, chrześcijaństwa, można
nieraz ulec pewnej pokusie: skoro uwierzyłem Bogu, doświadczyłem Jego mocy,
Jego łaski i Bóg jest ze mną, to wszystko powinno być od tej pory proste i łatwe.
Kto lub co mogłoby się bowiem sprzeciwić mocy Bożej? Okazuje się, że to nie
takie proste…
Uczniowie doświadczyli mocy Jezusa w
specyficzny sposób. Jako posłani przez Niego, mogli doświadczyć cudów, które w
imię Jezusa działy się przez ich ręce. Tym bardziej zdziwiło ich, że nie
wszystkie duchy będą im tak po prostu posłuszne, nawet, gdy przywołują mocy
Bożej. I to jest pierwszy wniosek, który można wyciągnąć z dzisiejszej
Ewangelii. Wiara, posługa w imię Jezusa nie jest chrześcijańską magią, zbiorem
zaklęć działających automatycznie.
Kolejne wnioski nasuwają się po odpowiedzi
Jezusa na pytanie, dlaczego uczniowie nie mogli wyrzucić złego ducha. Modlitwa
i post to również nie magia, nie zaklęcia, nie praktyki, które automatycznie,
bezmyślnie wydadzą owoc. Po pierwsze wymagają wysiłku, zaangażowania, ofiary z
samego siebie. Nie pozwalają stanąć obok problemu i rozwiązać go w
rękawiczkach. Zgadza się to ze zbawczym planem Jezusa wobec nas. On też nie
stanął obok naszego grzechu, ale zaangażował się aż po śmierć. Po drugie
wymagają pokory, uniżenia się przez Bogiem. A to postawa dokładnie odwrotna do
postawy złych duchów wobec Boga. Modlitwa z kolei to nie tylko pobożna
praktyka, ale relacja z Bogiem. Im więcej obecności Boga w moim życiu, tym
mniej przestrzeni dla zła.
Nasze życie na ziemi to zmaganie o wieczność z
potęgami duchowymi wielokrotnie większymi niż nasze ludzkie siły, stojącymi za
każdą pokusą, podstępem, przemocą. Ratunek jest tylko w głębokiej zażyłości z
Bogiem, ufności, że On jest potężniejszy niż jakiekolwiek zło. To nie modlitwa
jako praktyka sama w sobie i podobnie rozumiany post przynosi zbawienie, ale
Bóg, który proszony z pokorą, przychodzi ocalić swoje dzieci.
ks. Grzegorz Szczygieł MS