HOMILIA
2 listopada, Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłychDotknięcie niebaNie smutek lecz nadzieja
Głosząc kiedyś rekolekcje
wielkopostne usłyszałem od miejscowego proboszcza coś, co mnie
bardzo zastanowiło. Ten niemłody już człowiek powiedział mi, że
jako księża mówiąc o krzyżu Jezusa zbyt mocno akcentujemy Jego
cierpienie, a za mało podkreślamy, że był to przede wszystkim
znak miłości Boga. W ten sposób tworzymy duchowość, która jest
odpychająca dla ludzi, gdyż czują oni w Kościele zapach
śmierci. Tego rodzaju nieporozumienie zarzucają uczniom
aniołowie z dzisiejszej Ewangelii: Dlaczego szukacie żyjącego
pośród umarłych? Nie ma Go tutaj zmartwychwstał!. Być może
faktycznie zbyt mocno jesteśmy przestraszeni i zgorszeni cierpieniem
i przez to nie zauważamy, że chrześcijaństwo jest religią, która
z ogromną radością patrzy poza śmierć widząc ją jako konieczny
i smutny, ale wcale nie ostateczny etap naszej wędrówki. Naszym
celem jest zanurzenie się w miłości. To przypomnienie jest ważne
gdy zaczynamy celebrować dzień, w którym wspominamy swoich
zmarłych. Również ten dzień nie jest nam dany po to, by nas
przestraszyć, ale by budzić naszą nadzieję.
"Podejrzane" odpusty
Jednym z komunikatów, który w tych
dniach do nas dociera jest informacja, że odwiedzając cmentarze
możemy uzyskać odpust, który można ofiarować w intencji
zmarłych. Znowu słowa, które budzą podejrzenie. Przecież właśnie
handlowanie odpustami zarzucał Kościołowi Marcin Luter. Więc na
wszelki wypadek nie zagłębiamy się zbytnio w temat, żeby
przypadkiem nie dotknąć czegoś, na co nie znajdziemy odpowiedzi. A
może jednak warto?
Mówiąc o odpustach Katechizm mówi o
nieporządku jaki grzech wprowadza w życie człowieka. Przede
wszystkim grzech powoduje, że zaczynamy żyć niezgodnie z planem
Boga, nie według Jego miłości to znaczy, że tracimy to życie,
które nam ofiarował. Już sama ta utrata życia jest karą
wieczną. Grzech jednak powoduje również, że zostaje zepsuta
nasza relacja do ludzi i do otaczającego nas świata materialnego.
Motorem naszego postępowania przestaje być miłość, a staje się
nim strach. Bojąc się śmierci próbujemy ze świata wycisnąć
życie, żebrzemy o miłość, zainteresowanie, odrobinę
przyjemności. Cierpienie, które nas przez to dotyka jest karą
doczesną. O ile na skutek
Bożego przebaczenia jak synowie marnotrawni na nowo otrzymujemy
życie w domu Ojca, życie zgodne z Jego zamysłem to znaczy
darowanie kary wiecznej, o tyle nasze życie pozostaje nadal
naznaczone cierpieniem związanym z nieuporządkowaną miłością do
stworzeń. Co możemy zrobić?
Przyjmować cierpliwie trudności i cierpienia, które nas spotykają
widząc w nich wyraz miłości Boga, który chce nas oczyścić. To
oczyszczenie sięga czasami, aż poza granice śmierci i to jest
właśnie czyściec.
Czym
jest odpust? Jest uproszczeniem tej drogi, jest uporządkowaniem
naszej miłości i przez to oszczędza nam cierpienia związanego z
naszym oczyszczeniem. Ofiarowanie odpustu w intencji zmarłych jest
jednocześnie wyrazem narodzin nowego człowieka, który nie myśli
jedynie o sobie, ale dostrzega innych, którzy cierpią i ofiarowuje
im życiodajny owoc swojej miłości. Całe więc zamieszanie
związane z chodzeniem w tych dniach na cmentarze ma na celu nie tyle
wprowadzenie nas w jakąś atmosferę nostalgii i smutku, ale
tworzenie wspólnoty miłości, która przekracza granice śmierci.
To taki cudowny moment, w
którym dotykamy nieba.
xMCMS