HOMILIA
Poniedziałek, VII Tydzień WielkanocyDuch pokuty i radości
Święty Paweł dotarłszy do Efezu
spotyka uczniów, którzy deklarują, iż otrzymali chrzest Janowy; chrzest, który
wyrażał wolę nawrócenia tego, który go przyjmował; wyrażał gotowość serca na
przyjęcie daru, który może pochodzić jedynie od Boga. Uznanie własnej małości
pochodzącej z grzechu nadawało temu wydarzeniu charakter pokutny i uzdalniało
do przyjęcia zbawienia, które jest całkowitym darem i żadną zasługą człowieka.
Uznanie siebie za grzesznika jest niezbędnym krokiem, ponieważ Bóg nie stosuje
przemocy wobec woli człowieka, zatrzymuje się na jej progu oczekując wolnej
decyzji. Jedyny raz kiedy Bóg nie czekał na decyzję człowieka był moment
stworzenia. Oddaje do doskonale zdanie przypisywane św. Augustynowi, który miał
powiedzieć, że Bóg stworzył nas bez nas, ale nie może zbawić nas bez nas.
Bóg, zanim objawił w akcie stworzenia swoją wszechmoc, wcześniej jeszcze ukazał
swoją wszechmiłość, pragnąc podzielić się swoją miłością z człowiekiem, ze mną,
mówiąc bardziej dobitinie!
Krótki fragment Dziejów
Apostolskich mówi nam, że niezbędna jest pokuta (którą wyraża chrzest Janowy),
aby w ten sposób zacząć zrywać wszelkie kajdany, które nie pozwalają nam wyjść
na światło i pozwolić się przenikać temu światłu. Pokuta jest więc pierwszym
krokiem ku nawróceniu, ale sama w sobie może pozostać jedynie czymś
wyniszczającym a nie przemieniającym. Na pokutę będącą wyrazem pokornego
uznania własnego grzechu Bóg odpowiada zanurzając nas w nieskończonym morzu
Swojej miłości: w Duchu Świętym, którego św. Paweł udzielił poprzez nałożenie
rąk. Dar Ducha Świętego przychodzi poprzez przepowiadanie krzyża Jezusa
Chrystusa! Jest to dar, który pozwala nam doświadczać prawdziwej radości; dar,
który pozwala nam odkryć, że nie jesteśmy już sługami ale synami. Jesteśmy
powołani wyłącznie do radości, nawet jeśli czasem jest konieczne, abyśmy
wędrowali także doliną pokuty i umartwienia. Dzięki Duchowi Świętemu możemy
nie tylko przeżywać radość, ale trwać w niej na zawsze!
Chwalebny krzyż
Przejście Jezusa, o którym mówi
nam w ostatnich dniach odczytywana Ewangelia św. Jana, jest trudne, ale i
piękne ponieważ pozwala w sposób dojrzały, wolny i odpowiedzialny przeżywać
wiarę. Jezus odchodząc daje nam swoją zażyłość z Ojcem i uzdalnia nas do
odbycia tej samej drogi. Uczniowie są przekonani, że wierzą! Ileż razy ja
jestem przekonany, że wierzę!? Uczniowie są pewni, iż rozumieją! Ileż razy ja
jestem pewien, że rozumiem to, co się dzieje wokół mnie!? Ale wiara uczniów
jest jeszcze ślepa i bez zrozumienia, podobnie jak moja, i dobrze będzie jeśli
to uznam jako prawdę o mnie! Uczniowie zrozumieją to wszystko dopiero później,
gdy Jezus odejdzie do Ojca. Widząc krzyż, dowiedzą się, jak On bezmiernie ich
kocha. Podobnie i w moim życiu gdy zobaczę krzyż, mój krzyż, zrozumiem jak On
bezmiernie mnie kocha!
Teraz wierzycie? Jezus
ironizuje ze swoich uczniów ponieważ są przekonani, że wierzą. Wkrótce
natomiast rozproszą się, pozostawią Jezusa samego i zrozumieją ostatecznie, że
to On uwierzył w nich, swoich braci, jak w Ojca. Zrozumieją dzieło i chwałę
Boga gdy zobaczą Go na krzyżu, gdzie się w pełni objawił i wtedy ostatecznie
doświadczą miłości Ojca! Ta Ewangelia jest zaproszeniem i dla mnie, abym szukał
chwały Boga, miłości Ojca w krzyżu, w moim codziennym krzyżu. I nie chodzi tu
bynajmniej o jakąś trudność, która mnie przerasta, ale o coś bardzo głęboko
osadzonego w moim życiu; o coś, co mnie jakby miażdży, ale tak naprawdę może
stać się źródłem mojej siły!
Jezus zapowiada w tych kilku
słowach, że uczniowie ulegną zgorszeniu gdy zostanie uderzony On, ich pasterz;
zapowiada, że odstąpią od Niego i w tym opuszczeniu zostanie przy Nim Ojciec!
Opuszczenie uczniów będzie chwilowe i że Jezus stawia czoło samotności ponieważ
mnie miłuje! Jezus pragnie i dzisiaj dać mi siłę, abym przezwyciężył niepokój i
przyjął Jego pokój.
Panie proszę Cię, abym nigdy nie
widział w moim krzyżu zwycięstwa zła nad Tobą, ale abym krzyż dostrzegał jako
tryumf Twojej miłości. Niech taka wiara zwycięża!
Ks. Jacek P. MS