HOMILIA
Uroczystość Bożego NarodzeniaPowody
Bożonarodzeniowej radości
Zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego
narodu:
Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym
jest Mesjasz Pan(Łk 2, 10 11).
Słowa anioła wypowiedziane nad szopką betlejemską rozbrzmiewają
w różnych zakątkach świata, gdzie żyją chrześcijanie. Oznajmiają one przyjście
na świat Syna Bożego i wzywają wszystkich do wielkiej radości. Co jest powodem
dzisiejszej radości? Jest wiele motywów bożonarodzeniowej radości: stół
wigilijny, łamanie się opłatkiem, wspólnota rodzinna, choinka, szczególny
nastrój. To wszystko są dobre i ważne motywy, ale niewystarczające do
autentycznie głębokiej radości. Bo przecież nie wszyscy dzisiaj mogą się
cieszyć z rodzinnych spotkań, z
wigilijnej wieczerzy, śpiewu kolęd, a przecież wszyscy są wezwani do radości. Prawdziwego
źródła radości Bożego Narodzenia nie zrozumiemy
bez cofnięcia się do raju, bez zrozumienia sytuacji człowieka
pozbawionego rajskiego szczęścia. Człowiek opuszczając raj po grzechu
pierworodnym został obciążony cierpieniem, trudem pracy a nade wszystko
śmiercią. Oprócz zapowiedzi konsekwencji
grzechu otrzymał człowiek od Boga obietnicę zapowiadającą wyzwoliciela
Mesjasza.
Obiecany Zbawiciel
Liturgia
adwentowa poprzez Słowo Boże, melodie i
słowa pieśni streszczała to wielowiekowe oczekiwanie na Mesjasza. Prorocy, a
zwłaszcza Izajasz zapowiadał nadejście ery mesjańskiej pełnej radości, dobra i
pokoju. Dwa tysiące lat temu w Betlejem Bóg wypełnił swoją rajską obietnicę. I
to jest prawdziwe źródło naszej dzisiejszej radości, że przyszedł na świat
jedyny Zbawiciel człowieka, Który nadaje sens naszemu ludzkiemu cierpieniu,
trudowi pracy, a przede wszystkim nadaje sens naszej śmierci. Każdy człowiek,
który uświadamia sobie istniejący w nim dramat skażonej przez grzech
pierworodny natury, przeżywa dziś prawdziwą radość. Mówi o tym św. Paweł:
Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele nie mieszka dobro, bo
łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać nie. Nie czynię bowiem
dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to,
czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka… Nieszczęsny
ja człowiek! Któż mnie wyzwoli ciała co wiedzie ku śmierci? Dzięki niech będą
Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego (Rz 7, 18 19.24).
Dzisiejszy dzień jest źródłem głębokiej radości dla tych,
którzy się źle mają, którzy czekają na miłość, pokój, radość, dobro, światło,
moc i siłę do walki ze złem i grzechem, dla tych, którzy czekają na
Wybawiciela. Dwa tysiące lat temu w Betlejem przyszedł na świat
zapowiedziany przez proroków Syn Boży. Kiedy patrzymy dziś na świat, mogą
powstawać w nas wątpliwości co do wypełnienia przez Boga danych obietnic.
Zapowiadany przez proroka Izajasza Mesjasz będzie rozjemcą pomiędzy ludami i
wyda wyroki dla licznych narodów. Wtedy swe miecze przekują na lemiesze, a
swoje włócznie na sierpy. Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza, nie będą
się więcej zaprawiać do wojny(Iz 2,4). Wtedy wilk zamieszka wraz z
barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą
społem i mały chłopiec będzie je poganiał(Iz 11, 6). Takie czasy nie nastąpiły
na całej ziemi. Dlaczego?
Wybór człowieka
Odpowiedź na to pytanie daje nam św. Jan w Ewangelii: Wcielone Słowo Boże przyszło do
swojej własności, a swoi Go nie przyjęli Bóg z miłości do człowieka uniżył
samego siebie, przyjął postać sługi, a człowiek
odrzucił swojego Zbawcę. Jest to dramat nocy betlejemskiej, dramat
Miłości Bożej, dramat Stwórcy odrzuconego przez stworzenie. Ale jest to także
dramat człowieka pozbawiającego się darów, które Bóg Człowiek przynosi na
ziemię: Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego
barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny,
Odwieczny Ojciec, Książe Pokoju(Iz 9, 5). W Betlejem nie znalazło się miejsce
dla Księcia Pokoju, dziś to miasto jest miejscem ogromnego niepokoju. Po XX
wiekach Bóg ciągle chce być Emmanuelem czyli Bogiem z nami, chce przychodzić do
człowieka, chce być obecnym w jego życiu, chce go wybawiać, wyzwalać z każdej
życiowej niewoli, oświetlać mroczne drogi, ukazywać światło i drogę do
prawdziwego szczęścia, przyprowadzić człowieka do utraconego raju. Chce się rodzić
w sercu człowieka, w rodzinach, narodach, świecie. Ale Bóg szanuje wolność
człowieka, nie chce tego czynić wbrew człowiekowi, tak jak nie uczynił tego w
Betlejem. Dlatego każdego dnia staje przed drzwiami serca ludzkiego i kołacze,
tak jak stał przed drzwiami mieszkańców Betlejem. Oto stoję u drzwi i kołaczę:
jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim
wieczerzał, a on ze mną(Ap 3, 20) . Od nas zależy czy pozwolimy Bogu rodzić
się w naszym życiu.
Źródło mocy
Św. Jan Ewangelista mówi, że tym, którzy Go przyjęli, dało
moc i siłę, aby się stali dziećmi Bożymi Przyjęcie Boga do swojego życia
sprawia, że jest ono przeżywane inaczej, bo jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko
nam? Któż nas może odłączyć od Miłości Bożej która jest Chrystusie Jezusie?
Utrapienie, ucisk, czy prześladowanie?
Świadom tej mocy w życiu człowieka był Ojciec Święty Jan
Paweł II, który rozpoczął swój pontyfikat od słów: Nie lękajcie się, otwórzcie
drzwi Chrystusowi…. Otwierajmy nasze
serca dla rodzącego się Boga, bo gdzie jest Bóg, tam jest niebo, a gdzie Bóg
umiera realizują się smutne słowa kolędy: A dzisiaj czemu wśród ludzi, tyle łez, jęków, katuszy, bo nie ma miejsca
dla ciebie w niejednej człowieczej duszy.ks. Zbigniew P. MS