HOMILIA
Wtorek, II Tydzień Adwentu, rok C
Dobry pasterz, to pasterz, który odpowiada
pragnieniom Chrystusa
Św.
J. Vianney
Zagubiona
Za
oknem minus 10 stopni, a ja siedzę w pokoju,
i pochylam się nad perykopą, która swoją treścią rozgrzewa mnie od
wewnątrz. Myślę o tych, którzy nie mają domów, śpią na dworcu, po klatkach
schodowych, w kanałach, w publicznych szaletach, szukają schronienia przy
stacjach benzynowych To są opuszczone owce
Wydobywam
z pamięci widok pasterza niosącego na ramionach owieczkę, na stoku alpejskich
gór, tuż obok sanktuarium w La Salette. Osłabła, może połamała się, a może była
poraniona. W podobnym stanie ducha przybywa wielu pielgrzymów do tego świętego
miejsca. Mają oni jedno pragnienie: być niesionymi na ramionach przez Dobrego
Pasterza, przygarnięci w swojej słabości, zrozumiani To są owce słabe
A
teraz myślę o tej owcy, która się zagubiła, a której trzeba szukać. Przed
kilkunastu laty na zakończenie katechez dla dorosłych wyjechaliśmy z
uczestnikami na weekend do ośrodka w Myczkowcach. Kiedy uczestnicy zostali
zaproszeni do medytacji ewangelii w plenerze, jeden z nich, Marcin, podszedł do
mnie i wskazując ręką na widoczne w dali kominy, powiedział: Widzisz tamte
zabudowania? Tam jest więzienie, w którym spędziłem piętnaście lat. Dziś jestem
prawie w tym samym miejscu, ale zupełnie w innej sytuacji. Jezus mnie
odnalazł! Był jak zagubiona owca
Ale pytanie!
Jezus
w tej przypowieści stawia słuchaczom pytanie: Jeśli kto posiada sto owiec i
zabłąka się jedna z nich, czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na
górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? Ciekawi mnie, jaka mogła
być ich odpowiedź? Ewangelista na ten temat milczy. Opierając się na
doświadczeniu i znając myślenie oraz postawę wielu współczesnych duszpasterzy,
mogę snuć przypuszczenie, że nie zostawiliby dziewięćdziesięciu dziewięciu. O
zagubionej pewnie by pomyśleli: Sama sobie winna, że się zgubiła, będzie
strata Cóż, takie jest życie. Trzeba pilnować tych dziewięćdziesięciu
dziewięciu, bo wilk czyha. Trzeba machnąć ręką i ratować dziewięćdziesiąt
dziewięć. Nie można opuścić tych, których jeszcze mamy w kościele. Taki sposób
myślenia funkcjonuje w większości naszych parafii. Można jeszcze przytoczyć napięcie
między duszpasterstwem tradycyjnym a nowym (tym w duchu nowej ewangelizacji),
które bardzo mocno może dzielić i dzieli księży!
Łatwo
jest opisywać reakcje innych, ale to pytanie przychodzi dziś i do mnie Co ja
bym odrzekł? Myślę, że każdego dnia daję odpowiedź.
Niespokojne serce
Przypowieść
Jezusa niesie orędzie ewangeliczne, Dobrą Nowinę! Stąd pasterz z przypowieści
nie uczyni tak, jak inni. Nie będzie się zachowywał logicznie, roztropnie.
Właśnie zostawi te dziewięćdziesiąt dziewięć, które są bezpieczne, a pójdzie za
tą jedną. Będzie szukał, chodził, aż ją znajdzieZawsze
przedmiotem Bożego poszukiwania byli i są grzesznicy. Jezus myśli inaczej niż
my, którzy sądzimy, że ich poszukiwanie to strata czasu, że tych ludzi nie da
się zmienić.
Pasterz
szuka nie stada, ale jednej owieczki. My raczej mamy mentalność trzymania się
stada. Bóg szuka pojedynczego człowieka. Bóg zajmuje się każdym człowiekiem,
także tym, który nas nie interesuje. On ma ciągle niespokojne serce. On szuka
owieczki zagubionej, a kiedy ją odnajduje, to jej nie karci, ale bierze ją na
swoje ramiona.
Z
tej Ewangelii płynie napomnienie dla całego Kościoła, gdzie pasterze zajmują
się tylko tymi dobrymi, pobożnymi, a nieraz lekceważą czy zapominają o
zagubionych czy błądzących grzesznikach.
Jego radość
Ta
krótka przypowieść mówi nam, że jest tylko jeden pasterz, który zachowuje się w
ten sposób: to Bóg, nasz Ojciec, a tą owcą zagubioną jest każdy z nas. Bo tylko
On ma taką miłość, która szuka zagubionych. Nie zapomina o wykluczonych, o
odtrąconych przez świat. Ma miłość, która nie liczy, nie kombinuje, która
przekracza ludzkie rozumowanie, która nie zna granic i nie ma miary, która jest
szalona i nie boi się ryzykować. W Nim jest miłość, która się raduje z
odnalezienia jednego grzesznika. Miłość, która nie sądzi, nie moralizuje Gdyby
nie Jego miłość, która chodzi w pokorze za człowiekiem po współczesnych
górach tylko w jednym celu: abyśmy mieli życie – wszyscy bylibyśmy zagubieni!
Ten
obraz podkreśla, jak każdy z nas wiele znaczy dla Boga. Jak Pan i dziś szuka
każdego z nas. Jak troszczy się o mnie, jak wyrusza w drogę przez symboliczne
doliny, zarośla, wąwozy i pustkowia… To ja i Ty jesteśmy tą zagubioną owcą
To my jesteśmy Jego radością!
ks.
Bohdan D. ms