HOMILIA
Wtorek, XXXII tydzień zwykły, cykl IISługa nieużyteczny
Gdzie ta sprawiedliwość?Słowa Jezusa, które dzisiaj
usłyszeliśmy kłócą się jakoś ze współczesnym poczuciem
sprawiedliwości zwykłego człowieka. Co prawda zdajemy sobie sprawę
z istnienia zależności, w których człowiek nie jest w żaden
sposób wynagradzany za swoją pracę, być może nawet sami
doświadczamy takiej niesprawiedliwości, albo sami ją czynimy, ale
zawsze pozostaje to jednak niesprawiedliwość. Trudno jest więc
rozumieć postawę pana z dzisiejszej Ewangelii, który nie uważa za
słuszne wynagradzać za pracę swojego sługi, a nawet oczekuje
jeszcze większego poświęcenia się. To po prostu niesprawiedliwe.
Być może w dawnych czasach to było normalne ale nie dziś.
Ewangelia jednak nie skupia się na niesprawiedliwości takiego
układu społecznego ale wykorzystuje go jako modelu relacji
człowieka do Boga.
Nasze poczucie sprawiedliwości domaga
się od Boga zapłaty za nasze staranie. Sprawiedliwym wydaje się
to, że gdy ofiarowujemy Bogu to powinniśmy otrzymać coś w zamian.
Przykładne życie powinno być wynagrodzone. Oczekujemy więc
nagrody za swoje postępowanie. W takiej postawie tkwi jednak coś
bardzo niebezpiecznego. Zaczynamy traktować Boga jako drogę do
celu, a nie cel naszej drogi. Celem jest coś innego celem jest
zaspokojenie naszego poczucia sprawiedliwości, ale Bóg nie może
być narzędziem.
Jedyna droga…
Posłuszeństwo i poddanie Bogu to
również nie jest cel sam w sobie. Celem sługi, który z pokorą
mówi, że wykonał tylko swoje zadanie nie jest jedynie upokorzenie
siebie. Tak naprawdę nie jest to nawet jakieś zadanie do wykonania
celem sługi jest bycie z Panem, ale sługa wie, że jedyną
drogą do tego celu jest pokora i posłuszeństwo. Zakochany człowiek
jest gotowy na każde upokorzenie jeśli wie, że jest to jedyna
droga do spotkania z umiłowaną osobą.
…uległości
Dlaczego to upokorzenie jest takie
ważne? W Liście do Hebrajczyków
pojawia się tajemnicze zdanie opisujące ziemską drogę Jezusa: Z
głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące
prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i
został wysłuchany dzięki swej uległości. (Hbr 5,7)
Stwierdzenie autora Listu wydaje
się paradoksalne, gdyż posłuszeństwo Jezusa doprowadziło Go do
krzyża. A jednak w naszym chrześcijańskim wyznaniu wiary krzyż
występuje zawsze w nierozerwalnym związku ze zmartwychwstaniem.
Jezus umarł i zmartwychwstał. Jest to tajemnica, którą rozjaśnia
jedynie wiara. Jedynie wiara może nakłonić człowieka do tego, by
posłusznie dał się prowadzić Bogu, tam gdzie widać jedynie
upokorzenie. Tylko wiara w zmartwychwstanie pozwalała chrześcijanom
tracić życie dla Jezusa. Tak naprawdę ten, kto uważa się za
nieużytecznego sługę Boga dobrze wie, że posłuszeństwo Ojcu
jest zyskiem, jest łaską, która prowadzi go do zmartwychwstania.
xMCMS