HOMILIA
Jezusowe: Biada wam
Do rozmowy
podczas posiłku, który Jezus spożywał w domu faryzeusza, włączyli się goście
oburzeni słowami Jezusa. Jezus odsłonił bowiem udawanie faryzeuszy i ich
religijną obłudę, których ludzie wcześniej nie dostrzegli.
Kiedy
nauczyciele i przywódcy religijni rozumieją Jezusa, uważają, że ich znieważa.
Ludzie religijni przywiązani do tradycji nie rozumieją potrzeby przemiany
polegającej na powrocie do prawdy obiektywnej, zatrzymują się przy prawdzie
subiektywnej. Domagają się od ludzi czynienia codziennie wielu rzeczy, a sami
się tego nie podejmują.
Religijność przywódców
religijnych zasłużyła na Jezusowe biada. Jezus żąda innej postawy: nade
wszystko chce, żeby Prawo było wypełnione, drobne nakazy też, ale nie wolno przy
tracić tego, co najważniejsze.
Faryzeusze kochali Boga, ale
ich pobożność godziła w miłość bliźniego. Pogubili się w hierarchii ważności
tego, czego Bóg oczekuje od człowieka, poszukującego Jego woli i dążącego do
wypełniania jej w swoim życiu.
Nasza codzienność
Jeśli nawet regularnie
chodzimy do Kościoła na Mszę Świętą i od czasu do czasu wspieramy dzieła
charytatywne, ale w sercu żywimy jakąkolwiek pogardę dla potrzebujących bliźnich
to w swoim postępowaniu nie różnimy się zbytnio od faryzeuszów, do których
Jezus kieruje swoje biada.
Ktoś kiedyś powiedział: Wielki
jest ten, kto jest najmniejszy i kto służy najmniejszym. Jezus najpierw sam
się uniżył stawszy się posłuszny aż do śmierci, najpierw sam był cichy i
pokornego serca, najpierw sam służył, a dopiero później nakładał te obowiązki
na innych, dając nie tylko przykład, ale i siłę do ich dźwigania.
Kiedyś uczestniczyłem w
rozmowie, w czasie której między innymi padło takie pytanie: co najbardziej
odpycha ludzi od kościoła? Z pośród
wielu odpowiedzi padła taka: ponieważ widoczna jest powierzchowna religijność wierzących.
Jest to niestety prawdziwe a zarazem smutne, ponieważ wierzący chrześcijanin winien
być w świecie znakiem i świadkiem Jezusa, a staje się przeszkodą, odpycha od
kościoła. Można to określić jednym słowem: tragedia.
Zapytajmy się szczerze, czy
my pociągamy innych do Jezusa, czy wręcz odpychamy?
Ks. Paweł J. MS