HOMILIA
Piątek, XXV tydzień zwykłyModlił
się na osobności, a byli z Nim uczniowie.Dzisiaj
bardzo potrzeba uczniów i świadków Chrystusa. Kościół wzywa wszystkich
ochrzczonych do świadectwa Ewangelii, do ewangelizacji i nowej ewangelizacji!Skąd jednak
biorą się uczniowie Chrystusa? Czy ktoś napisał podanie, poświadczone przez
notariusza, że chce być uczniem i świadkiem Pana? A może to przez codzienne doświadczenie
człowiek zaczyna szukać czegoś i trafia na Ewangelię: przez poczucie pustki lub
samotności, cierpienie lub szczęście, zdradę lub ludzką miłość? Nierzadko faktycznie
pustka czy samotność, szczęście lub miłość są obecne gdzieś blisko narodzin
ucznia Chrystusa. Lecz ani samotność, ani nawet szczera miłość ludzka nie
stwarza ucznia Chrystusa!Sama
Ewangelia odpowiada nam na pytanie, skąd biorą się uczniowie Pana. Najpierw
Chrystus: wyszedł na górę, aby się modlić potem przywołał tych, których Sam
chciał. Dlatego Benedykt XVI powiedział, że uczeń Chrystusa rodzi się z
modlitwy Mistrza. Miejsce narodzin ucznia Chrystusa jest tajemnicze, jest nim rozmodlone
serce Chrystusa. Jest nim misterium modlitwy i jedności Chrystusa z Ojcem!Dzisiejsza
Ewangelia uczy nas, że modlitwa Pana jest jeszcze w innym sensie miejscem
narodzin Jego ucznia. Oto uczniowie są gdzieś niedaleko Jezusa i patrzą na Niego,
kiedy On modli się na osobności. Może wtedy sami próbują modlić się przy Nim Wtedy
Jezus zadaje pytanie, które jest zawsze konieczne u progu osobistej decyzji,
która rodzi ucznia: A wy, za kogo Mnie uważacie? Nie można być uczniem
Chrystusa bez zrobienia tego kroku. Nie mogę być uczniem Chrystusa, jeśli pewnego
dnia nie usłyszę na modlitwie pytania o to, kim dla mnie jest Jezus z Nazaretu?Za kogo
Mnie uważacie? Za Mesjasza Bożego!Na wybór
ze strony Pana musi odpowiedzieć chodzenie za Panem i bycie blisko Niego. Nie
wystarcza jakieś nieokreślone odczucie, że Pan mnie powołuje. Na ten wybór musi
w pewnym momencie życia przyjść nasza odpowiedź, nasza świadoma decyzja i
deklaracja wobec ludzi: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego albo Ty jesteś
moim Panem albo Panem jest Jezus. Ta odpowiedź nie byłaby w ogóle możliwa
bez modlitwy Jezusa, bez objawienia, które przychodzi od Ojca Niebieskiego. Ale
ile trzeba po ludzku przejść, aby dać własną odpowiedź Chrystusowi? Ile trzeba
nieraz czekać, aby odpowiedź dana ustami wypełniła się w życiu!Popatrzmy,
kiedy Piotr dawał tę odpowiedź, jego pojmowanie Mesjasza Bożego nie brało pod
uwagę sprawy najważniejszej: śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Piotrowe zrozumienie
Mesjasza Bożego nie brało pod uwagę możliwości jego własnego grzechu, zaparcia
się i ucieczki w godzinie ciemności. Dopiero po wydarzeniu Paschy Jezusa i
spotkaniu Zmartwychwstałego oraz po doświadczeniu własnej paschy: słabości i przebaczenia,
a także po Zesłaniu Ducha Świętego Piotr był w stanie pojąć prawdę o Synu Bożym
i świadczyć o niej.Panie, pozwól mi być
blisko Ciebie na modlitwie. Ale przede wszystkim Ty bądź ze mną na drogach mojej
paschy, abym doświadczył przebaczenia i daru Ducha Świętego, rozpoznał Ciebie
zmartwychwstałego i głosił Twoje Imię braciom i siostrom.ks. Andrzej Z. MS