HOMILIA
XVI
TYDZIEŃ ZWYKŁY
Piątek,
27 lipca 2012 r.
Tajemnica
Bożego prowadzenia
Pan
Bóg nawołuje swoje dzieci do powrotu do Niego. I miejsce spotkania
im przygotował, i pragnie dać pasterzy według serca Bożego, by
paśli rozsądnie i roztropnie. W historii zbawienia Pan Bóg
dopuszczał okresy rozproszenia swego ludu Izraela, aby lud zapragnął
powrotu, by zapragnął żyć przymierzem, by doświadczył, że Bóg
się nimi opiekuje.
Wiele
razy nie rozumiem Słowa o królestwie
dzisiaj Pan Jezus mówi mi, że jest tego przyczyna: może moje serce
jest podobne do drogi tyle ludzi, tyle spraw po niej się przemieszcza, że Słowo jest przerzucane już samym podmuchem
przelatujących ważnych i pilnych spraw…, a Zły się z tego
cieszy. O to przecież jemu chodzi. – Trzeba abym wzywał Ducha Świętego i z Jego pomocą zastanowił się o czym usłyszane Słowo
mówi…, jak ono mnie dotyczy, mojego życia…
Przyjęcie
emocjonalne: Tak to jest
to! Prawda! Super! Wreszcie zrozumiałem! Jestem naprawdę
szczęśliwy! Już teraz nie upadnę! Już wiem! – Ale emocje mają
to do siebie, że gasną, a wraz z nimi zapał, entuzjazm. Zaczyna
ciążyć brak spodziewanych owoców a wśród nich niemożność
uporania się ze wszystkimi problemami, które nam nie pasują, które
uważamy za złe i bez sensu, które nas przerastają. I z tego co
tak szumnie kwitło pojawia się owoc niestałości, coś
niedojrzałego – załamanie.
Są
w tej chwili mojego życia inne rzeczy pilniejsze, ważniejsze…
Nikt mi chleba, ani moim bliskim nie da, z nieba mi nie spadnie, więc
jasne, że muszę się troszczyć…, po za tym coś trzeba
zabezpieczyć na przyszłość, takie niepewne czasy…, w końcu czy
to grzech za zarobione pieniądze gdzieś sobie wyjechać, kupić
bezpieczniejszy samochód, sprawić sobie i bliskim jakąś godziwą
przyjemność? … – Jak wiele, bardzo wiele jest tych trosk i coraz
więcej ich przybywa, i coraz większe… Wszystkie one krzyczą o
wiele głośniej wprost nachalnie, a Słowo jest ciche, pokorne.
Jeżeli świadomie nie dokonam wyboru tego co najważniejsze, Słowo
pozostanie bezowocne umrze w moim sercu, które miało je
przyjąć, ochronić i dać możliwość wzrostu. Niestety!
Dokonałem takiego, a nie innego wyboru!Trzeba
przyjąć prawdę o swoim sercu:
wiarołomne czyli nie dochowujące obietnic, wprowadzające rozbicie
biega za tysiącem rzeczy, których staje się niewolnikiem
podobne jest do Izraela rozpędzonego, rozproszonego po górach.
Każda rzecz ma swój namiot, swój stragan, kiosk do którego
zaprasza i zachwala siebie jako panaceum na wszystko.
Dopóki
Bóg daje mi życie, mogę stać się ziemią żyzną: słuchać
Słowo, rozumieć je, przyjmować, praktykować cierpliwość,
stałość w trwaniu, w zaufaniu Bogu i Jego łasce. A Pan Bóg
sprawi, że Jego Słowo zaowocuje w moim życiu według miary
oczekiwanej przez Niego.
Błogosławieni,
którzy sercem szlachetnym i dobrym zatrzymują słowo Boże i wydają
owoc przez swą wytrwałość.
Pan Jezus ogłosił to błogosławieństwo i pragnie je spełnić w
moim życiu. Czy
ja też tego pragnę?
ks. Antoni S., MS