Łaska przyjęcia krzyża Centrum Pojednania La Salette, Dębowiec
Aktualności   ❯   Łaska przyjęcia krzyża
23 lutego 2023

Łaska przyjęcia krzyża

Czwartek po Popielcu, VII Tydzień zwykły, Rok A, I

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?»

(Łk 9, 22-25)


W drugim dniu Wielkiego Postu czytamy w Ewangelii zachętę Jezusa, byśmy Go naśladowali niosąc codziennie „swój krzyż”. Czy nie jest tak, że najchętniej pozbylibyśmy się wszystkich uciążliwości i utrapień dnia i wolni od trosk, szli radośnie przez życie? Nie wiem czy jest (był) na ziemi człowiek, który nie musi się nigdy, niczym martwić? Nasze osobiste codzienne krzyże potrafimy wymienić. One mogą nas przygnębiać, frustrować a niejednokrotnie załamywać. Ale i przeciwnie – krzyże mogą stać się dla nas szansą zbliżenia się do Boga a może nawet do osiągnięcia świętości.

Niedawno przeczytałem życiorys pewnego niezwykłego człowieka. Mateusz (Matt) Talbot urodził się w 1856 r. w ubogiej irlandzkiej rodzinie. Był drugim z dwanaściorga dzieci. Stolica kraju Dublin była jego miastem rodzinnym, gdzie spędził całe swoje niemal siedemdziesięcioletnie życie. Już w wieku dwunastu lat uzależnił się od alkoholu, którym częściowo była wynagradzana jego ciężka praca w składnicy win. Przez szesnaście lat tkwił w nałogu upijając się codziennie. Pewnego dnia, kiedy zabrakło mu pieniędzy na whisky, stał pod barem licząc, że ktoś znajomy postawi mu upragnionego drinka. Zamiast tego został wzgardzony i nazwany świnią. Doznanie pogardy i odrzucenia sprawiło, że następnego dnia wyspowiadał się po latach i złożył w obecności księdza przyrzeczenie całkowitej abstynencji przez najbliższe trzy miesiące. Od początku czuł, jak bardzo trudno jest mu w tym postanowieniu wytrwać. Zaczął się wiec wiele modlić, chodzić codziennie do kościoła na poranną mszę świętą, odmawiać różaniec a z biegiem czasu czytać religijne książki. Ciągłe, intensywne szukanie bliskości z Bogiem przez Maryję było dla niego ratunkiem w codziennej walce z uzależnieniem.

Matt Talbot nie tylko wytrwał w abstynencji przez czterdzieści jeden lat, czyli do końca swojego życia. To „branie swojego krzyża co dnia” sprawiło, że stał się, nie tylko człowiekiem bardzo religijnym. Znajomi podziwiali jego wielką dobroć, szlachetność, pracowitość i niezwykle prosty – wręcz ascetyczny – styl życia. Był człowiekiem z poczuciem humoru i bardzo towarzyski. To pokorne, codzienne dźwiganie krzyża nałogu, uczyniło go w opinii wielu – świętym. Chociaż Matt Talbot nie doczekał się jeszcze oficjalnego wyniesienia na ołtarze, to wielu irlandzkich katolików modli się za jego wstawiennictwem nazywając go czcigodnym.

Oby i nam została dana łaska dźwigania naszego krzyża, aby w ten sposób naśladować Jezusa naszego Mistrza.

——————————-

ks. Witold Kuman MS – przełożony wspólnoty w Liechtensteinie

——————————-