„O sodomii”

Rdz 19, 15-29 „Gdy zaczynało świtać, aniołowie przynaglali Lota, mówiąc: «Wstań, weź żonę i córki, które są przy tobie, abyś nie zginął z winy tego miasta». Kiedy zaś on zwlekał, mężowie ci chwycili go, jego żonę i dwie córki za ręce – Pan bowiem litował się nad nimi – i wyciągnęli ich, i wyprowadzili poza miasto. A gdy ich już wyprowadzili z miasta, rzekł jeden z nich: «Uchodź, abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo inaczej zginiesz!» Ale Lot rzekł do nich: «Nie, panie mój! Jeśli darzysz twego sługę życzliwością, uczyń większą łaskę niż ta, którą mi wyświadczyłeś, ratując mi życie: bo ja nie mogę szukać schronienia w górach, aby tam nie dosięgło mnie nieszczęście i abym nie zginął. Oto jest tu w pobliżu miasto, do którego mógłbym uciec. A choć jest ono małe, w nim znajdę schronienie. Czyż nie jest ono małe? Ja zaś będę mógł ocalić życie». Odpowiedział mu anioł: «Przychylam się i do tej twojej prośby; nie zniszczę więc miasta, o którym mówisz. Szybko zatem schroń się w nim, bo nie mogę dokonać zniszczenia, dopóki tam nie wejdziesz». Dlatego dano temu miastu nazwę Soar. Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy Lot przybył do Soaru. A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia pochodzący od Pana z nieba. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność. Żona Lota, która szła za nim, obejrzała się i stała się słupem soli. Abraham, wstawszy rano, udał się na to miejsce, na którym przedtem stał przed Panem. I gdy spojrzał w stronę Sodomy i Gomory i na cały obszar dokoła, zobaczył unoszący się nad ziemią gęsty dym, jak gdyby z pieca, w którym topią metal. Tak więc Bóg, niszcząc okoliczne miasta, wspomniał o Abrahamie i ocalił Lota od zagłady, jakiej uległy te miasta, w których Lot przedtem mieszkał.”

Dziś w I czytaniu w czasie mszalnej liturgii słowa możemy usłyszeć historię zniszczenia Sodomy i Gomory z Księgi Rodzaju 19,15-29. Nauka moralna wypływająca z tej historii bardzo mocno wzywa do nawrócenia wielką rzeszę współczesnych nam osób. Obecna kultura jest mocno nasycona ukazywaniem w pozytywnym świetle grzechów potępionych przez Boga w Sodomie. Temu urokowi ulega coraz więcej ludzi, którzy niekiedy mówią, że już sami nie wiedzą, co na ten temat sądzić. Dlatego trzeba pamiętać, że przykazania Boże są niezmienne i od czasu do czasu warto sięgnąć do dawnych nauk wygłaszanych na ten temat. Mogą one być pewnym lekarstwem czy też szczepionką chroniącą umysł przed moralną chorobą rozprzestrzeniającą się w dzisiejszych czasach.

W tym komentarzu proponuję byśmy sięgnęli do homilii wygłoszonej przez św. Jana Chryzostoma Ojca Kościoła i Doktora Kościoła żyjącego w IV wieku, czyli w czasach, w których chrześcijanie pierwszych wieków widzieli moralne zepsucie ówczesnego Imperium Rzymskiego. Złotousty komentuje wersy 26 i 27 pierwszego rozdziału Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian. Warto te słowa teraz przytoczyć w szerszym kontekście przed lekturą homilii: Rz 1,18-27:  „Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. 19. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. 20. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. 21. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. 22. Podając się za mądrych stali się głupimi. 23. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. 24. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. 26. Przeto wydal ich Bóg namiętnościom sromotnym, albowiem ich niewiasty zamieniły naturalne pożycie na przeciwne naturze. 27. Podobnie też i mężczyźni. zaniechawszy naturalnego pożycia z niewiastą zapałali pożądaniem jeden do drugiego, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.

A oto i homilia:

– ŚW. JAN CHRYZOSTOM, HOMILIE NA LIST ŚW. PAWŁA DO RZYMIAN, Homilia IV – „1. Wszystkie namiętności są sromotne, zwłaszcza zaś zboczenie mężolubstwa, gdyż w grzechach dusza bardziej cierpi i wstydzi się, niż ciało w chorobach Podobnie jak przy wierzeniach i tu wyraźnie widać, że odmawia im przebaczenia· mówiąc o niewiastach: „zamieniły naturalne pożycie”. Nie może przecież żadna stwierdzić, powiada, że pozbawiona pożycia legalnego, do tego się uciekła. iż nie mogąc nasycić pożądliwości, uległy takiemu sromotnemu szaleństwu. Albowiem zamieniają ci, którzy coś mają: powiedział to także odnośnie do wierzeń „Zamienili prawdę Bożą na fałsz” (Rz 1,25). O mężczyznach znowu to samo innymi słowy wyraził, mówiąc: „zaniechawszy naturalnego pożycia z niewiastą”. Podobnie jak tamtym, także tym odmawia wszelkiego usprawiedliwienia, oskarżając ich nie tylko o to, że mogąc współżyć w sposób normalny, poniechali go i wybrali inny, lecz także o to, że wzgardziwszy pożyciem naturalnym, uciekli się do nienaturalnego. Występki przeciw naturze są szczególnie ciężkie i tak nieznośne, że nie mogliby ich nawet nazwać rozkoszą, gdyż prawdziwą rozkoszą jest rozkosz naturalna, ale kiedy Bóg kogoś opuści, wtedy wszystko przewraca się do góry nogami.

Dlatego nie tylko ich wierzenia były szatańskie, lecz i życie diabelskie. Gdy [Paweł] mówił o wierzeniach, umieścił w środku świat i umysł ludzki, powiedziawszy, że w oparciu o dane przez Boga rozumienie mogli na podstawie tego co widzą, dojść do Stwórcy, a ponieważ nie chcieli, pozbawili się przebaczenia, tu zaś na miejscu świata wymienił rozkosz zgodną z naturą, której mogli używać z większym bezpieczeństwem i pełniejszą radością, uwalniając się od hańby, lecz nie chcieli. Stąd pozbawieni zostają jakiegokolwiek przebaczenia, ponieważ znieważyli samą naturę. A haniebniejsze jest to, że i kobiety szukają takiego pożycia. którego powinny się bardziej wstydzić niż mężczyźni.

(…)

Zganiwszy wpierw kobiety, potem [św. Paweł] przechodzi do mężczyzn, mówiąc: „Podobnie i mężczyźni, zaniechawszy naturalnego pożycia z niewiastą”. Jest to objaw ostatecznego zatracenia, kiedy obie pici są zepsute. Wówczas zarówno on, który został ustanowiony nauczycielem żony, jak i ona, której kazano być pomocnicą męża, postępują z sobą jak wrogowie. Zważ zaś, jak mocnych używa tu słów! Nie powiedział bowiem, że mężczyźni wzajemnie się pokochali i pożądali, lecz: „zapałali pożądaniem jeden do drugiego”. Czy widzisz, że wszystko wynikło z nadmiaru pożądliwości, która nie potrafiła pozostać w obrębie właściwych sobie granic? Wszystko bowiem, co przekracza ustanowione przez Boga prawa, pożąda niezwykłych rzeczy, a nie tych przyjętych zwyczajem. Jak nieraz wielu ludzi, poniechawszy głodu potraw, je ziemię i drobne kamyki, a inni, ogarnięci gwałtownym pragnieniem, szukają nieraz błota (przypis: Np. tubylcy w Mozambiku jedzą niektóre minerały. Być może w charakterze leczniczym Jan Chryzostom wspomina o zwyrodniałym sposobie odżywiania się.), tak i tamci zapłonęli tym niedozwolonym pożądaniem. A jeśli zapytasz: «A skąd takie nieopanowane pożądanie?», (odpowiem ci): Stąd, że Bóg ich opuścił «A skąd opuszczenie przez Boga?» Z nieprawości tych, którzy Go opuścili (1, 27B) „mężczyźni z mężczyznami uprawiają bezwstyd” (άσχημοσύνη).

2. Gdyś usłyszał, powiada, [słowo] zapałali, nie sądź, że ta choroba pochodzi z samej żądzy, gdyż przeważnie jest ona następstwem ich gnuśności, która zapala żądzę. Dlatego nie powiedział: Zostają pociągnięci; ani: Zostają przyłapani /na sromotnym czynie/, jak powiada gdzie indziej (Ga 6,1), lecz co [mówi]? „Uprawiają”. Jako zajęcie obrali grzech i nie tylko zajęcie, ale zajęcie gorliwie wykonywane. I nie powiedział: Żądzę (έπιθυμία), lecz mocno: „bezwstyd”, gdyż naturę zhańbili i prawa zdeptali. Zobacz, jak wielkie zamieszanie powstaje z obu stron! Nie tylko głowa dostała się na dół, ale i nogi do góry, i stały się nawzajem swoimi nieprzyjaciółmi, wywołując walkę ciężką i bardziej bezprawną niż wszelka wojna domowa, wielokrotnie podzieloną i różnorodną. Podzielili ją bowiem na cztery rodzaje bezzasadne i bezprawne, wojna ta nie była podwójna ani potrójna, lecz poczwórna.

Rozważ tylko! Dwoje, mianowicie mąż i żona, powinni być jednym, gdyż [Pismo] mówi: „Będą dwoje w jednym ciele” (Rdz 2,24). Sprawiało zaś to pragnienie bliskości i łączyło wzajemnie ze sobą [obie] pici. Diabeł, usunąwszy to pragnienie i skierowawszy je w innym kierunku, oddzielił w ten sposób płci od siebie i sprawił, że «jedno» rozpadło się na dwie części wbrew prawu Boga, który mówi: „Będą dwoje w jednym ciele”; diabeł zaś jedno ciało podzielił na dwa. Oto jest jedna wojna. I znowu te dwie części podjudził do wzajemnej i przeciwko sobie samym wojny. Kobiety znieważały kobiety, a nie tylko mężczyzn, mężczyźni zaś powstawali przeciwko sobie nawzajem i przeciw płci żeńskiej, jakby w jakiejś bitwie nocnej. Czy zauważyłeś tę drugą, trzecią, czwartą i piątą wojnę?

Jest jeszcze inna wojna. Oprócz tego, co powiedziano, dopuścili się bezprawia także przeciwko naturze. Skoro bowiem diabeł zobaczył, że to pragnienie przede wszystkim kojarzy płci, postarał się gorliwie o przecięcie tego węzła, tak że nie tylko z powodu braku posiewu zgodnego z prawem rodzaj ludzki się rozpadł, lecz także przez wzajemne zwalczanie się i niezgodę.

(1, 27C.) „i ponosząc na samych sobie zapłatę należną za swój błąd”. Popatrz, jak znowu odwołuje się do źródła zła, mianowicie, do bezbożności dotyczącej wierzeń. Powiada, że jest to zaplata za tamto bezprawie. Wówczas bowiem, kiedy mówił o piekle i karze, nie wydawał się wiarygodny dla bezbożnych ani dla tych, którzy wybrali takie życie, lecz nawet śmieszny. Stąd wykazuje, że w samej rozkoszy mieści się kara. (przypis: Stwierdzenie to można rozszerzyć na wszelki grzech i powiedzieć, że w samym grzechu jest zawarta kara. Dlatego kochający nas Bóg pragnie, abyśmy unikali grzechu, który jest źródłem nieszczęścia.) I nie dziw się, że [niektórzy] tego nie czują, a nawet się cieszą. Wszak ludzie szaleni i dotknięci pomieszaniem zmysłów, powodując u siebie wiele obrażeń i wyczyniając żałosne rzeczy, będące powodem płaczu dla innych, śmieją się i rozkoszują tym, co robią. Jednak nie mówimy, że oni dlatego wolni są od kary, lecz że dlatego właśnie ponoszą cięższą karę, gdyż nic wiedzą, w jakim są stanie. Albowiem nie chorzy, lecz zdrowi powinni o nich wydawać osąd.

Już od dawna wydawało się to być prawem i [dlatego] pewien prawodawca zakazał niewolnikom namaszczać się na sucho (przypis: Na sucho, czyli poza kąpielą, namaszczano atletów w palestrze, ale nie dotyczyło to niewolników.) i kochać chłopców, zachowując dla wolnych ten przywilej, a właściwie bezwstyd. Jednak nie uważali tego za hańbę, lecz za rzecz godną – godniejszą od stanu niewolnika, zastrzegając ją dla wolnych. Uczynił to i bardzo mądry lud Ateńczyków oraz wielki u nich Solon. Można by znaleźć wiele ksiąg filozofów pełnych wzmianek o tej chorobie. Jednak nie twierdzimy, że właśnie dlatego rzecz ta znalazła uznanie, lecz że ci, którzy przyjęli takie prawo, to nieszczęśnicy godni wielu łez. Przecież oddają się temu samemu, co nierządnice, a raczej czemuś nikczemniejszemu niż one, gdyż ich stosunek chociaż nielegalny, jest jednak zgodny z naturą, a ten jest i nielegalny i wbrew naturze. Gdyby nawet nie istniało piekło i groźba potępienia, tego rodzaju postępowanie byłoby czymś gorszym od jakiejkolwiek kary. A jeżeli znajdują w nim upodobanie, stanowi to dodatkową karę. Ja przynajmniej, gdy zobaczyłem kogoś biegnącego nago, z całym ciałem umazanym błotem i nie odczuwającego stąd wstydu, lecz nawet chełpiącego się, nie cieszyłem się razem z nim, lecz raczej płakałem nad nim, że nawet nie zdaje sobie sprawy ze swej sromoty.

Abym mógł wyraźniej pokazać wam tę hańbę, zezwólcie mi na drugi przykład. Gdyby ktoś skazał dziewicę zamkniętą w komnacie ślubnej na stosunek z nierozumnymi zwierzętami, a ona cieszyła się z tego stosunku, czyby przede wszystkim dlatego nie była godna łez, że ani nie potrafiła się uwolnić od tej choroby, ani jej nie odczuwała? Rzecz chyba dla każdego jest oczywista. Jeżeli zaś pierwsze jest ciężkie, to drugie nie mniej. Wszak obraza ze strony swoich jest żałośniejsza niż ze strony obcych. Uważam tych ludzi za gorszych od mężobójców, gdyż lepiej jest umrzeć, niż żyć tak zhańbionym. Mężobójca tylko odrywa duszę od ciała, ten zaś duszę gubi wraz z ciałem. Jakikolwiek grzech byś wymienił, nie wymienisz żadnego równego temu bezprawiu. Gdyby ci, którzy mu ulegają, czuli co się z nimi dzieje, woleliby tysiąc razy umrzeć, by temu nie ulegać.

3. Nie ma bowiem, nie ma niczego bardziej nierozumnego i cięższego od hańby. Jeśli o porubstwie (πορνεία) Paweł mówi: „Wszelki grzech, którego człowiek dopuszcza, jest na zewnątrz ciała: porubca zaś przeciwko ciału grzeszy” (1Kor 6,18), to cóż moglibyśmy powiedzieć o tym szaleństwie, które o tyle gorsze jest od porubstwa, że nie da się nawet wyrazić? Mówię bowiem nie tylko to, że stałeś się kobietą, lecz także to, że przestałeś być mężczyzną i ani nie przyswoiłeś sobie tamtej natury, ani nie zachowałeś tej, którą miałeś, lecz stałeś się wspólnym zdrajcą obu i zasłużyłeś, byś został wypędzony od mężczyzn i kobiet i ukamienowany, ponieważ skrzywdziłeś obie płci. I żebyś poznał ciężkość tej hańby, [posłuchaj]: Gdyby ktoś przyszedł do ciebie i obiecał, że z człowieka zrobi cię psem, czy nie uciekłbyś przed nim jak przed szkodnikiem? A przecież ty zrobiłeś się z człowieka nie psem, lecz istotą mniej wartą od psa, gdyż z psa jest jakiś pożytek, a męska nierządnica w niczym nie jest użyteczna. A powiedz mi: Gdyby ktoś zagroził, że za jego sprawą mężowie będą rodzić i odbywać połóg, czybyśmy nie unieśli się gniewem? A przecież ci obłąkańcy skazali się na coś gorszego, gdyż nie jest tym samym: zamienić się na kobietę i zostając mężczyzną stać się kobietą, a raczej ani tym, ani tamtym.

Jeżeli zaś chcesz poznać z innej strony ogrom tego zła, zapytaj, dlaczego prawodawcy karzą tych, którzy kastrują ludzi, a dowiesz się, że nie z innego powodu, jak tylko dlatego, że kaleczą naturę. A przecież oni nie wyrządzają aż tak wielkiej krzywdy, gdyż rzezańcy i po zabiegu byli nieraz pożyteczni: od męskiej zaś nierządnicy nie może być nic mniej pożytecznego, albowiem nie tylko dusza, ale i ciało takiego osobnika jest zhańbione i zasługuje, by je zewsząd wypędzać. Ile piekieł dość będzie dla takich?!

Jeżeli zaś śmiejesz się słysząc o piekle i nie wierzysz w nie, to przypomnij sobie o ogniu Sodomy (Rdz 19, 1-29; Łk 17,29; Jud 7). Widzieliśmy bowiem, widzieliśmy i w obecnych krajach obraz piekła. Ponieważ wielu miało nie wierzyć w to, co będzie po zmartwychwstaniu, a i teraz nie wierzą słysząc, że istnieje ogień niegasnący. Bóg ich przywiódł do opamiętania poprzez zaistniałe wydarzenia. Taki jest więc przykład i takie zgliszcza Sodomy. Wiedzą o tym ci, co tam byli i oglądali na własne oczy plagę przez Boga zesłaną i dzieło piorunów z nieba. Pomyśl, jak wielki był to grzech, który zmusił do pokazania piekła nawet przed czasem. Ponieważ wielu lekceważyło słowa, Bóg przez czyny pokazał im obraz piekła w jakiś nowy sposób. Niezwykły był ów deszcz ognisty, gdyż i pożycie było przeciwne naturze zatopił ziemię, ponieważ także ich dusze zatopiła żądza. Dlatego i tamten deszcz był przeciwieństwem zwyczajnego deszczu. Nie tylko nie pobudził łona ziemi do wydania owoców, lecz uczynił ją niezdatną do przyjęcia nasion. Takie było przecież pożycie mężczyzn ziemi sodomskiej, które czyniło ich ciała bezużytecznymi.

Cóż jest wstrętniejszego od męskiej nierządnicy? Co bardziej przeklętego? O co za szaleństwo! Co za obłęd! Skąd wtargnęła żądza, która jak nieprzyjaciele potraktowała ludzką naturę, a raczej o tyle gorzej od nieprzyjaciół, o ile dusza jest lepsza od ciała? O, wy bardziej nierozumni od nierozumnych stworzeń i bar­dziej bezwstydni od psów! Nigdzie przecież nie znajdujemy takiego pożycia, gdyż natura respektuje swoje granice; wy zaś obrażając swój rodzaj uczyniliście go nikczemniejszym od nierozumnych istot. Skąd zrodziło się to zło? Ze zbytków i z nieznajomości Boga. Gdy bowiem ktoś pozbędzie się bojaźni Bożej, przepada już wszystko, co dobre.

4. Aby się nam coś takiego nie przydarzyło, miejmy nieustannie przed oczyma bojaźń Bożą! Nic bowiem, nic tak nie gubi człowieka, jak oderwanie się od kotwicy, i nic tak nie zapewnia ocalenia, jak to, że ustawicznie ma się ją na oku. Jeżeli mając przed oczyma człowieka, stajemy się mniej skorzy do popełniania grzechów, a nawet nieraz, wstydząc się przyzwoitszych służących, nie czynimy nic niedorzecznego, pomyśl, jak wielkie mieć będziemy zabezpieczenie, mając przed oczyma Boga! Przy takim naszym nastawieniu, nigdzie nas diabeł nie napadnie. gdyż na próżno by się trudził; gdy zaś zauważy, że błąkamy się i chodzimy dookoła bez uzdy, od nas zacznie i na pewno zdoła nas odłączyć od stada. A co spotyka gnuśnych służących na rynku, gdy poniechawszy koniecz­nych powinności (διακονία), z powodu których wysłali ich panowie, bez uza­sadnionej przyczyny zajmują się tym, co im się nadarzy i temu poświęcają czas, to samo i nas czeka, gdy odstąpimy od przykazań Bożych.

Zatrzymujemy się wówczas podziwiając bogactwo, urodę ciała i inne rzeczy, które nas nie powinny nic obchodzić, jak owi niewolnicy, którzy poświęcają uwagę żebrzącym kuglarzom, a potem, wróciwszy późno, otrzymują w domu najsroższą chłostę. Wielu zaś pomija wskazaną drogę i idzie za innymi, którzy postępują bezwstydnie. Lecz my tego nie czyńmy! Przecież zostaliśmy wysłani dla załatwienia wielu naglących spraw, a jeżeli, poniechawszy ich, będziemy stali z otwartymi ustami podziwiając bezużyteczne widowiska oraz tracąc na próżno i bezcelowo cały czas, poniesiemy najsroższą karę. Jeżeli chcesz się czymś zająć, masz rzeczy, któreś powinien podziwiać i na które możesz patrzeć ze zdumieniem przez cały czas, a są one warte nie śmiechu, lecz podziwu i gorących pochwal, bo kto podziwia rzeczy śmieszne, sam staje się takim, a nawet gorszym od błazna.

Odstąp więc prędko, by ci się coś takiego nie przydarzyło!

Powiedz mi, dlaczego stoisz przed bogactwem z otwartymi z podziwu ustami i jakby uskrzydlony? Co w nim widzisz godnego podziwu zdolnego za­trzymać twe oczy? Czy podziwiasz konie strojne w złoto, niewolników, barba­rzyńców czy eunuchów, kosztowne szaty i rozpieszczoną nimi duszę, podniesioną brew, bieganinę i wrzawę? W czymże to jest podziwu godne? Czymże tacy ludzie różnią się od nędzarzy tańczących i gwiżdżących na rynku? Chociaż przeniknięci są głębokim pragnieniem cnoty, wiodą tam, stając się bardziej śmieszni od tych ostatnich, popychani i zwabiani albo do kosztownych stołów, albo do przybytku nierządnych kobiet, do roju pochlebców i tłumów pasożytów. Jeżeli zaś ubierają się w złoto, tym samym stają się politowania najbardziej godni, gdyż [znacznie] bardziej troszczą się o rzeczy zupełnie ich nie dotyczące. Nie patrz na ich szaty, lecz odsłoń ich duszę i zobacz, czy nie jest pełna niezliczonych ran, odziana w łachmany, opuszczona i pozbawiona opiekuna. Cóż więc za pożytek z zewnętrznego szaleństwa? O wiele lepiej być ubogim i żyć w cnocie, niż być kró­lem żyjąc w nieprawości. Ubogi bowiem zażywa u siebie całego zbytku ducho­wego i nie czuje zewnętrznej biedy wobec wewnętrznego bogactwa. Król zaś opływający w zbytki tam, gdzie mu to zupełnie nie przystoi, dręczy się tym, na czym mu najbardziej zależy, to znaczy [trapi się] w duszy, myślach i sumieniu, które razem z nim powędrują /do przyszłego życia/.

Wiedząc o tym, odłóżmy złociste szaty, a przywdziejmy cnotę i płynącą z niej rozkosz! W ten sposób i tu i tam dostąpimy wielkich bogactw i osiągniemy przyrzeczone dobra, z łaski i miłosierdzia Pana naszego Jezusa Chrystusa, z któ­rym Ojcu i Duchowi Świętemu chwała, cześć, panowanie, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.” w: św. Jan Chryzostom, Homilie na List św. Pawła do Rzymian, Tom I/1,  Kraków 1995, s. 70-76.

ks. Franciszek Sikora MS