Boży czas

Wszyscy mierzymy czas, mniej lub bardziej dokładnie. Liczymy dni, tygodnie, lata. Planujemy, czekamy, cieszymy się, ale tez cierpimy, wątpimy, narzekamy. Czas płynie nam raz wolniej, raz szybciej, a przecież on płynie wciąż tak samo. Jednostajnie, zawsze do przodu, nigdy się nie cofa i nigdy się nie powtarza. Rodzimy się, wzrastamy, a potem, prędzej czy później umieramy. A czas płynie nieustannie…

To nasz, ludzki czas. Ale jest jeszcze inny czas, a to Boży czas. On jest zupełnie na innych zasadach. Biblijnie jest to tzw. kairos, czyli czas zbawienia. Czas, który jest nam dany, abyśmy powiedzieli Bogu „tak”, na Jego propozycję zbawienia. On chce od nas słyszeć tylko „tak”, najlepiej powtarzane często, codziennie. Ale to „tak”, które decyduje o naszej wieczności z naszym najlepszym Ojcem, Bogiem, może być i tym „ostatnim”, po może tysiąckrotnym „nie”. I wtedy liczy się to jedyne, wypowiedziane na łożu śmierci, w ostatniej chwili życia – „tak”, chcę z Tobą być na zawsze. I to wystarczy. Niesamowita dobroć Boga względem nas, niesamowita jest Boża Miłość. I o tym jest dzisiejsza Ewangelia.

„Jeszcze chwila, a nie będziecie Mnie  widzieć, i znowu chwila, a ujrzycie mnie”. I wyjaśnienie, które jest zapowiedzią, że „smutek wasz przemieni się w radość”. Kiedy? Nie jest ważne, Najważniejsze, że się przemieni”. Umiejmy czekać wytrwale, bo „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.

Ks. Henryk Kuman MS