Każdy z Ewangelistów przekazując opis Męki Pańskiej zawarł w nim pewną charakterystyczną cechę. Mateusz wykazał, że w Jezusie spełniają się wszystkie zapowiedzi ST odnośnie do losu Jezusa. Marek wiernie oddał dramat Jezusowej męki, cierpienie Zbawiciela. Jan przedstawił Jezusa jako króla, który panuje nad wszystkim, co ma się wydarzyć i przeżywa mękę jako swoje wywyższenie. Łukasz natomiast wydobył na jaw szczególnie niewinność Jezusa. W jego prezentacji Piłat trzykrotnie stwierdza niewinność Jezusa i domaga się Jego uwolnienia. Herod wydrwił Jezusa, ale też nie dostrzegł w Nim żadnej winy. Jeden ze złoczyńców przybity do krzyża także ujął się za Jezusem stwierdzając, że nic złego nie uczynił. W końcu rzymski setnik, poganin wyznał, że Jezus był sprawiedliwy.
Z opisu Łukasza wynika, że Jezus solidaryzuje się ze wszystkimi, którzy cierpią niewinnie, ponoszą niesprawiedliwe wyroki sądowe. Nic tak nie dotyka Boga jak niewinne cierpienie oskarżenia, bezpodstawna utrata dobrego imienia. Jezus uczy, aby nie utracić wówczas wiary. Gwarantuje, że prawda zmartwychwstanie i zwycięży. Nic też tak nie budzi zdziwienia jak akceptacja tak niepojętego bólu i wstawiennictwo za oprawcami. Jedynie w wersji Łukasza czytamy, że tłumy, ciekawe widowiska, które uczyniono z Jezusa, nagle po Jego śmierci zaczęły bić się w piersi uznając swoją grzeszność. Wracały nie tylko do swoich domów, ale także do Boga. Niezawinione cierpienie nie milknie po śmierci, ale przemawia zdecydowanie mocniejszym głosem. Ma w sobie moc przekonywania o zadanej niesprawiedliwości i wzbudzania skruchy. Zastanawia też reakcja Józefa z Arymatei. Z przekazu Janowego wiemy, że był uczniem Jezusa, ale ukrytym (por. J 19, 38). Po śmierci zaś Zbawiciela nagle wstąpiła w niego odwaga i udał się śmiało do Piłata prosząc o ciało Jezusa. Znów objawia się przed naszymi oczyma skutek niezawinionego cierpienia. Niezdecydowani stają się zdecydowanymi uczniami Jezusa. Niezawiniona śmierć Mistrza nie osłabiła go, lecz wzmocniła w wierze. Również kobiety nabrały odwagi, ponieważ podeszły do grobu, aby go obejrzeć i zobaczyć martwe ciało Ukrzyżowanego.
Jezus zgodził się na niezawinione cierpienie, bo do końca wierzył w miłość Ojca. Nie słyszał Jego głosu, ale widział Jego działanie w postaci zaistnialego mroku od godziny szóstej do dziewiątej, czyli według naszej rachuby od południa do godziny 15.00. Był to znak nie tylko dla ludzi, ale z pewnością także dla Jezusa, że Ojciec jest przy Nim. Wniosek nasuwa się sam. Kto nie ma odniesienia do Boga i cierpi niesprawiedliwie, nie potrafi wyjść z kręgu rodzącego się w nim pragnienia zemsty i poczucia bezsilności wobec aparatu zorganizowanej przemocy. Kto zaś ma więź z Bogiem, to nawet wobec tak krzyczącej nieprawiedliwości potrafi zachować pokój i uwolnić się od spontanicznego odwetu. Są to złożone w nim dary Boże, będące jednocześnie niemym napomnieniem dla oprawców.



