„Ani jedna jota, ani jedna kreska
nie zmieni się w Prawie
aż się wszystko spełni” (Mt 5,18)
Naród wybrany miał, i nadal ma za zadanie, przekaz Dobrej Nowiny o nadejściu Mesjasza. Cała historia Abrahama, Izaaka, a przede wszystkim protoplasty narodu wybranego – Jakuba, któremu Bóg zmienił imię na Izrael – była przygotowaniem CAŁEJ LUDZKOŚCI na tę wieść. Podkreślam specjalnie CAŁEJ LUDZKOŚCI, bo Izrael przywłaszczył sobie oczekiwanie na przyjście Zbawiciela tylko w odniesieniu do siebie. Do takiego obrazu Mesjasza Jezus z Nazaretu zupełnie nie pasował. Bo On zamiast zabrać się za obalanie okupacji rzymskiej wspierał i pocieszał wszystkich innych zamiast zająć się tylko Żydami. Ale zadanie narodu wybranego pozostaje nadal to samo: przygotować świat na obecność Odkupiciela wśród wszystkich ludzi.
Jezus jest spadkobiercą wybraństwa Bożego – jest przecież z urodzenia i wychowania Żydem. I do tego jeszcze jest samym Mesjaszem. W jednej osobie, ale tylko jako człowiek (bez brania pod uwagę natury Boskiej Jezusa, która wyciszyła możliwie jak najbardziej swoją realną obecność w czasie Jego życia na ziemi) jednoczy po pierwsze: funkcje żydowskiego przekaziciela Dobrej Nowiny o przepowiedniach i proroctwach dotychących naprawienia grzesznego świata. A po drugie: wypełnia te obietnice, co do joty, na samym sobie. W tym znaczeniu może być lepiej zrozumiany komentarz przedstawiony Samarytance, kiedy Jezus jej powiedział, że prawdziwi czciciele „będą oddawali cześć Bogu w Duchu i prawdzie”. To właśnie wniósł do naszego świata Zbawiciel: powtórna, odnowiona, przyjacielska relacja z Ojcem w świetle Jezusa nauczania, życia i nastęnie natchnienia Ducha Świętego. W Jezusie z Nazaretu wypełnia się doskonale Wola Ojca, aby być wśród innych na ziemi wcieleniem przyjaźni otrzymanej od Ojca w niebie i dzięki tej przyjaźni, widocznej na codzień w życiu Jezusa, można było cieplej, serdeczniej i z przyjemnością myśleć o zbliżającym się z Bogiem spotkaniem na progu Wieczności w Niebie.
„Nic się w tym planie nie zmieni”. Bóg nie zamierza porzucić projektu, w którym każdy człowiek – z jakiegokolwiek środowiska, wychowania i doświadczeń by nie wyszedł – jest osobiście zaproszony przez Trójcę świętą do wiecznej szczęśliwości i pełni. Jezus – nawet dzisiaj, w formie sakramentalnej – jest wyrazicielem tego projektu: każdy człowiek się w nim liczy.
Nie ma więc co innego uczyć, jak tylko jednego: przykazania Boga są naprawdę Dobrymi Radami Ojca w „obsłudze” natury ludzkiej przeznaczonej do szczęścia i pełni, mimo tego, że męczy się w objęciach grzechu.
Oby słowa Mojżesza mogły dotyczyć każdego z nas: „Któryż wielki naród ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję?”
Niech nic się w tej dziedzinie nie zmienia.
Przykazania są dobre i działają…



