Ku częstej zmienności

„Żyć to znaczy zmieniać się, a doskonałość to jak najczęstsze zmienianie się”

 (św. John Henry Newman)

Natchniony autor „wepchnął” przymierze Abrama (późniejszego Abrahama) z Bogiem w znany mu model przymierza. Przejście między wybranymi przez strony połowami zwierząt oznaczało porozumienie tak trwałe, jak niemożliwość połączenia dwóch połówek zwierząt w ponownie żyjące stworzenia. W tym przymierzu tylko Bóg przechodzi pomiędzy przepołowionymi zwierzętami czyniąc Abrama partnerem jednostronnie zadeklarowanej życzliwości z Boga strony. To wielkie wydarzenie w historii zbawienia, w którym Bóg oznajmia swoją decyzję wspierania Abrama i jego potomnych, których liczbę wskazuje ilość gwiazd na niebie (jest to ilość ogromna, ale skończona, tak jak ilość ludzi od Adama i Ewy aż do ostatniego poczętego człowieka w dniu Paruzji). Nie chodzi tu tylko o ludzi zrodzonych z Abrama, ale o wszystkich tych, którzy jak on, uwierzą Bożej obietnicy. Wystarczy tylko jeden akt wiary człowieka, że Bóg jest w stanie każdego obdarzyć swoją łaską, przychylnością i zaproszeniem do Królestwa, aby stać się dziedzicem i zarazem partnerem tej obietnicy. To rzeczywiście ogromny skok jakościowy w relacjach Bóg-Człowiek.

Dla nas, chrześcijan, ta obietnica jest bardzo konkretnie zobrazowana. Wstępem do tego obrazu jest deklaracja św. Pawła w liście do Filipian: „Nasza ojczyzna bowiem jest w niebie!” I żeby nie być pozostawionym bez konkretnej wizualizacji tego oświadczenia dzisiejsza liturgia 2. Niedzieli Wielkiego Postu przedstawia nam Przemienienie Jezusa wobec obecnych świadków z Pierwszego Testamentu (zwanego też Starym Testamentem) – Mojżesza i Eliasza, oraz świadków Drugiego Testamentu (znanym nam jako Nowy Testament) w osobach wybranych Apostołów Piotra, Jakuba i Jana. Dlaczego Mojżesz i Eliasz? Prawdopodobnie dlatego, że są oni obecni w Niebie już z ciałem i duszą. Nie mamy wątpliwości, co do sposobu w jaki żywy Eliasz opuścił ziemię w spektakularnym rajdzie w ognistym rydwanie. Natomiast Mojżesz umarł, ale tradycja żydowska – nie odnajdując jego grobu – przypisuje mu wzięcie ciała do Nieba po pogrzebie. W każdym razie są świadkami majestatu Człowieczeństwa w osobie Jezusa Chrystusa, który przemieniając się wobec tych świadków oznajmił wszem i wobec przeznaczenie każdego z nas. Jest nim Niebo! I to nie na jakiś czas, tylko na wszystkie czasy, wszystkie wymiary i wszystkie możliwości.

Warto więc już teraz, za życia, poćwiczyć elastyczność w dostosowywaniu się do zmieniających warunków, które przygotowuje nam Boska Opatrzność. Zmian nie lubimy, ale zmiany będą nas ścigać swoją nieuchronnością. Na razie funkcjonujemy w czterech wymiarach, które znamy: długości, szerokość, wysokość i głębokość oraz czas, który nie jest taki sztywny, jak myśleliśmy o nim jeszcze wiek temu. W tym świecie się poruszamy, w tych prawach natury się mniej więcej orientujemy. Mamy się nauczyć współpracy z zadanym nam środowiskiem, czyli jednania się ze sobą samym, z Bogiem, z innym ludźmi i z kosmosem, który się zaczyna w moim własnym ciele, a kończy się na obrzeżach wszechświata.

Niech się dzieje wokół nas wszystko, co się Bogu podoba! Obyśmy nauczyli się już za życia zmieniać w tym samym tempie, jakie nam zadaje Bóg.

Ma On tego bardzo wyważone podejście (czytaj: nigdy nie wystawia nas na próbę, której nie jesteśmy w stanie przejść) …

… i nigdy nie przesadza!

ks. Karol Porczak MS