Ewangelia Mk 10,13-16
„Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je”.
„Nie będę chrzcił dziecka po narodzinach. Niech podrośnie tak, żeby samo wybrało wiarę w jakiej chce żyć. Wtedy przyjmie sobie chrzest i będzie go pamiętać, i przeżyje go świadomie. To będzie jego wybór, a nie rodziców.” Takie słowa lub im podobne słyszałem z ust zarówno młodych małżonków, którzy zbyt często do kościoła nie chodzili, jak i tych, którzy aktywnie angażowali się w życie parafii przez wspólnoty, którzy byli po kilku latach formacji chrześcijańskiej. Ale czy odkładanie chrztu na późniejszy etap życia jest dobrym sposobem na to, by dziecko świadomie przeżywało swoją wiarę i czy pamięć o tym co się działo podczas chrztu jest warta tego by opóźniać chrzest? Jaka powinna być postawa katolickich rodziców? Co Pan Bóg na ten temat by powiedział? Jakie jest nauczanie Kościoła?
„Niech dziecko podrośnie tak, żeby samo wybrało wiarę w jakiej chce żyć.” Ale czy podobny wybór polscy rodzice umożliwiają dziecku przy wyborze nauki języka jakiego mają się uczyć? Czy mówią tak: „Niech sobie dziecko wybierze gramatykę i literaturę takiego narodu i kraju której chce się uczyć. Jeśli nie chce języka polskiego, to niech się uczy literatury i gramatyki języka suahili”? Czy polscy rodzice dają dziecku możliwość takiego wyboru? Ani razu nie słyszałem o takim przypadku. Dlaczego zatem Bóg i Jego najświętsza religia jest przez nich gorzej traktowany? Przecież to nie jest obojętne jaką religię dziecko wybierze. Tylko jedna religia na tym świecie została „najłaskawiej ujawniona przez Boga” (bł. Pius IX, Encyklika Qui Pluribus, nr 8 – https://silesia.edu.pl/index.php/Papie%C5%BC_Pius_IX_-_encyklika_Qui_Pluribus_z_9_XI_1846) i tylko ta jedna jest prawdziwa, wszystkie inne są fałszywe (por. Ps 96,5). Pan Jezus o objawionej przez Niego wierze mówił „Kto uwierzy i przyjmie chrzest będzie zbawiony, a kto nie uwierzy będzie potępiony” (Mk 16,16). Św. Paweł jasno wskazywał, że poganie modlą się do demonów (1Kor 10,20-21) i są pozbawieni prawdziwego Boga i nadziei na życie wieczne (Ef 2,12). A następcy Apostołów przez wieki powtarzali: „Ktokolwiek chce być zbawiony, trzeba przede wszystkim, aby zachował wiarę katolicką: jeśli jej ktoś nie zachowa w całości i bez naruszenia, zginie bez wątpienia na wieki” (tzw. „Atanazyjskie wyznanie wiary” w: „Breviarium Fidei”, Poznań 2007, nr 22, s. 23). Może ci rodzice nie znają dobrze wiary katolickiej, którą Bóg objawił i nie znają nauczania Kościoła?
Jeśli rodzice uczą swoje dzieci różnych prawd o świecie np. że „mleko jest od krowy, a nie z biedronki”, i nie dają im tutaj możliwości wyboru, by sobie wybrały, że „mleko jest od mrówek”, to tak samo powinni postąpić w kwestii jedynej prawdziwej religii. Chodzi przecież o to, aby dziecko nauczyło się prawdy i umiało tą prawdę odróżniać od fałszu. A może niektórzy rodzice uważają, że wszystkie religie są sobie równe i obojętne w co się wierzy? Błąd ten od tysięcy lat jest przez Boga piętnowany, na przykład ustami papieża bł. Piusa IX: „przerażająca i nawet z samym naturalnym światłem rozumu sprzeczna teoria, głosząca brak różnicy pomiędzy jakimikolwiek religiami. Zniósłszy w ten sposób wszelką różnicę między cnotą a występkiem, prawdą a błędem, uczciwością a ohydą, zmyślają ci oszuści, że ludzie mogą dostąpić zbawienia wyznając jaką bądź religię – tak jakby mogło istnieć jakiekolwiek uczestnictwo sprawiedliwości z nieprawością lub społeczność światła z ciemnością czy umowa Chrystusa z Belialem” (bł. Pius IX, Encyklika Qui pluribus, nr 15).
„Nie będę chrzcił dziecka po narodzinach. Niech podrośnie … wtedy przyjmie sobie chrzest i będzie go pamiętać, i przeżyje go świadomie. To będzie jego wybór, a nie rodziców”. Zauważmy, że rodzice dają swoim dzieciom różne prezenty – na przykład zabawki – od najmłodszych lat, żeby sprawić im radość, by były szczęśliwe. Sami przy tym decydują jaką zabawkę wybrać dziecku, bo dziecko w wieku niemowlęcym nie ma jeszcze rozeznania co jest dla niego dobre, a co złe, a nawet co będzie się mu podobało, a co nie. Jest to decyzja rodziców oparta o znajomość swojego dziecka. Jeśli więc zabawka sprawia dziecku radość przez kilka dni, to czy nie lepszy byłby prezent, który sprawiłby dziecku radość przez więcej niż 1000 lat? Czy mógłby być lepszy prezent niż życie wieczne? A przecież to właśnie sakrament chrztu otwiera nam bramy do królestwa niebieskiego. Tak o tym mówił Pan Jezus: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest będzie zbawiony” (Mk 16,16). To jest najlepszy prezent jaki mogą dać rodzice dziecku. Lepszy niż zabawki. Ośmielę się powiedzieć, że nawet lepszy niż jego życie cielesne. Życie cielesne trwać może 120 lat, a życie wieczne w niebie nie ma końca.
Jednak przyczyną takiej postawy rodziców, może też być to, że zapomnieli o prawdach wiary, które były im głoszone podczas katechezy w szkole, a może nie uważali jako dzieci na lekcjach religii lub katecheta nie głosił im całej doktryny Kościoła. Pan Bóg przez Kościół poucza nas, że każdy człowiek poczyna się w stanie grzechu pierworodnego i jeśli ktoś w nim umiera, to nie może pójść do nieba. Pan Jezus mówił o tym w słowach: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3,5). Św. Paweł w Rz 5,12 tłumaczył, że śmierć wieczna przeszła na wszystkich ludzi bez wyjątku z powodu grzechu Adama w Raju. Dlatego Kościół od wczesnych wieków wzywał do rychłego chrzczenia dzieci po narodzinach, a każdego kto nauczał inaczej wyłączał ze swojej społeczności. Np. w V wieku Synod w Kartaginie i papież Zozym „Postanowili, iż ktokolwiek przeczy, że należy chrzcić małe dzieci zaraz po wyjściu z ciał matek, albo mówi (…) że nie ściągają one na siebie z Adama nic z grzechu pierworodnego, który miałby być zgładzony przez kąpiel odrodzenia (…) ten niech będzie obłożony anatemą” (w: „Breviarium Fidei”, Poznań 2007, nr 49, s. 51). Nie jest to nauczanie, które z czasem przeminęło, bo prawdy wiary objawione przez Boga się nie zmieniają. Praktyka odkładania chrztu dzieci na późniejsze lata była wprost piętnowana np. przez Sobór Florencki w XV wieku: „Jeśli chodzi o dzieci, to ze względu na niebezpieczeństwo śmierci, które może często się zdarzyć, ponieważ nie można im przyjść z pomocą innym środkiem jak tylko sakramentem chrztu, przez który są wyrywane spod panowania diabła i stają się dziećmi Bożymi, (Kościół) upomina, że nie należy odkładać chrztu świętego przez czterdzieści albo osiemdziesiąt dni czy przez inny czas, jak niektórzy to praktykują, lecz powinno go się udzielić tak szybko, jak tylko dogodnie można to uczynić, z zastrzeżeniem, iż gdy zagraża niebezpieczeństwo śmierci, mają być chrzczone od razu bez jakiejkolwiek zwłoki, jeśli brakuje kapłana, także przez świeckiego lub kobietę, z zachowaniem formy Kościoła” (w: „Breviarium Fidei”, Poznań 2007, nr 296, s. 168). W dzisiejszych czasach opieka medyczna jest na wyższym poziomie niż w XV wieku, ale i medycyna nie jest w stanie zapobiec różnym, nieprzewidzianym sytuacjom. Dlatego roztropnym jest także w dzisiejszych czasach udzielać sakramentu chrztu „tak szybko, jak tylko dogodnie można to uczynić”.
W dzisiejszej ewangelii spotykamy uczniów Pana Jezusa, którzy przeszkadzali dzieciom przychodzić do Chrystusa, a nawet szorstko zabraniali rodzicom przyprowadzania ich. Jak zauważyliśmy, nawet w dzisiejszych czasach spotyka się chrześcijan, którzy przeszkadzają dzieciom w zbliżaniu się do Zbawiciela. Pan Jezus koryguje taką postawę mówiąc: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże”. Rodzice, chrzcząc swoje dzieci, przyprowadzają je do Pana Jezusa i do królestwa Bożego. Oby jak najwięcej małżonków znało naukę Kościoła i postępowało wg niej, bo to w ich ręce Pan Bóg składa los swych dzieci. Jest to piękne i ważne dzieło, do którego zobowiązali podczas przysięgi małżeńskiej, kiedy na pytanie księdza: „Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Bóg was obdarzy?” odpowiedzieli „Chcemy”.



