Jest wiele sytuacji, kiedy czynimy refleksję nad czasem, który „upływa jak cień i nie ma zwłoki”. Taki napis można wyczytać przy zegarze słonecznym w Krakowie na kościele Mariackim. Różnie mierzymy czas. Adwent w liturgii Kościoła rozpoczyna nowy rok liturgiczny. Dzisiaj ostatni dzień roku i to też moment refleksji, różnych remanentów, bilansów materialnych i duchowych. Dla chrześcijanina właściwy czas i nowy rok, wyznacza Pascha Jezusa Chrystusa. To właśnie wtedy kapłan poświęca paschał i w rycie liturgicznym naznacza litery na tej poświęconej świecy.
Wypowiada słowa:
Kapłan na paschale żłobi rylcem krzyż, nad krzyżem grecką literę Alfa, pod krzyżem literę Omega, a na czterech polach między ramionami krzyża cyfry bieżącego roku. Jednocześnie głośno i wyraźnie mówi:
„Chrystus wczoraj i dziś, początek i koniec, Alfa i Omega. Do Niego należy czas i wieczność”.
Czas więc nie jest własnością człowieka ale należy do Boga i w Jego rękach jest nasze życie. Jesteśmy w okresie Bożego Narodzenia i Kościół kolejny raz daje nam wysłuchać Prolog Ewangelii Św. Jana: „Na początku było Słowo…”. Pierwsze zaś czytanie rozpoczyna się od słów: „Dzieci, jest już ostatnia godzina…”. A więc jest mowa o jakimś początku i o końcu. Wszystko w tym życiu ma swój początek i swój koniec. Bóg stał się człowiekiem i narodził się w Betlejem. Od kilku dni przypominamy sobie tę prawdę i ją kontemplujemy. Bóg wszedł w nasze życie w taki prosty sposób – stał się człowiekiem, zamieszkał wśród nas. Jaki był cel jego przyjścia? Mówi o tym Ewangelia. “Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J3, 16).
Jest to najpiękniejsza obietnica Pana Boga. Radość Bożego Narodzenia ma na imię MIŁOŚĆ, którą zabierzemy w szczęśliwą wieczność, jeśli czasu ziemskiego życia nie zmarnujemy i będziemy ją przyjmować od Boga, a potem dzielić się nią jak chlebem w czasie Wigilii z drugim człowiekiem, który ma w sobie takie samo pragnienie życia, miłości, jak ty i ja.



