Św. Paweł wie, że nie może nikogo zmienić. Potrzebna jest do tego zgoda drugiego człowieka. Ale może zawsze dać dobry przykład innym i dlatego niezmordowanie głosi prawdę o swoim przylgnięciu do Chrystusa. Zawierzył Mu całe swoje życie i nigdy nie omieszkał wspomnieć o tym, że kiedyś zwalczał chrześcijaństwo, ponieważ nie znał prawdy. Dlatego tym bardziej tę prawdę głosił i oddał za nią swoje życie.
Jezus też ogląda się za siebie – a szły za Nim olbrzymie tłumy – i przypomina tym ludziom, kim są bez Niego: mają na głowie poważne związanie z bliskimi, ze środowiskiem, z ambicjami i z przyzwyczajeniami. Większość z tych ludzi nie może powiedzieć, że ma to wszystko w nienawiści. Nie robią tego, bo za dużo mogą stracić. Nawet swoją wolność albo życie. Jezus jest „zbyt” progresywny w swoich ambicjach trwania przy Ojcu Niebieskim. Ale za Nim idą…
I tylko Jezus wie, że Jego droga do Jerozolimy to droga do śmierci. Dlatego ma w nienawiści wszystko to, co przed śmiercią może Go ochronić. Odrzuca wszystkie zabezpieczenia. Już wcześniej udało Mu się pokazać, że takowe posiada. Przecież kilka razy chciano Go porwać, a w Nazarecie nawet zrzucić ze skały.
Teraz już tego nie robi, nie broni się, nie asekuruje.
Bo ma to wszystko, co Go zabezpiecza, w nienawiści, aby spotkać się z największym wrogiem na Ziemi: śmiercią, aby uchronić nas przed największym wrogiem w wieczności: potępieniem.
Ten, kto naprawdę chce uniknąć potępienia musi znienawidzić te rzeczy, które do potępienia prowadzą.
Ten jest Jezusa godzien.
