Ewangelia Łk 9, 51-56
Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił udać się do Jeruzalem, i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by przygotować Mu pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jeruzalem. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: «Panie, czy chcesz, byśmy powiedzieli: Niech ogień spadnie z nieba i pochłonie ich?» Lecz On, odwróciwszy się, zgromił ich. I udali się do innego miasteczka.
Czy apostołowie mieli taką moc, aby przyzywać ogień z nieba? Św. Ambroży, Doktor i Ojciec Kościoła był zdania, że apostołowie mając zasługi proroków, słusznie przypisywali sobie tę władzę (por. „Przypis 1”). Spotykamy ją przykładowo u Eliasza w 2Krl 1,1-17, gdzie ogień z nieba bronił proroka i spadał na żołnierzy, którzy z rozkazu króla-bałwochwalcy, przychodzili aby go pojmać. Poza tym nie bez powodu apostołowie Jan i Jakub nazywani byli Boanerges, czyli Synowie Gromu.
Czy jednak zgrzeszyli, gdy chcieli przyzwać ogień z nieba na tych, którzy odrzucili Jezusa, Syna Bożego i nie udzielili mu gościnności? Św. Ambroży uważa, że nie, i przypomina, że Pismo Święte pochwala postawę Pinchasa z Lb 25,6-8.11, który bronił czci Boga i oczyścił lud od cudzołożnego bałwochwalstwa zabijając Izraelitę grzeszącego właśnie z Moabitką (por. Ps 106,30-31; Syr 45,23-24). Także w wypadku Eliasza sam ogień z nieba zstępował, aby „pomścić krzywdę proroka” (por. „Przypis 2”). Ponadto sam Pan Jezus w ewangelii przypominał o losie Sodomy i Gomory na które spadł ogień z nieba: Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu (Mt 10,14-15). Przypomnijmy, że na Sodomę i Gomorę spadł ogień z nieba za ich grzechy wypaczonej miłości, szerzone zepsucie (por. Rdz 19) oraz za to, że obnosili się ze swoim grzechem i ogłaszali go (Iz 3,9). Zatem sam Chrystus mówi, że odrzucenie Go i Ewangelii jest cięższym przewinieniem u Boga niż grzechy popełniane w Sodomie. Słusznie zatem Synowie Gromu skojarzyli odrzucenie Chrystusa przez Samarytan z ogniem z nieba.
Dlaczego zatem Jezus powstrzymał Apostołów, a nawet „ich zgromił”? (Jezus zgromił Synów Gromu – fajna gra słów). Zrozumienie przynoszą słowa, które w tej ewangelii spotykamy w wydaniu Wulgaty. Tam odpowiedź Jezusa brzmi następująco: A On odwrócił się i zgromił ich, mówiąc: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście. 56 Syn Człowieczy nie przyszedł, aby dusze zatracać, ale aby je zbawić. I poszli do innej wsi. Jezus ich zgromił, bo miał plan doprowadzić tych Samarytan do życia wiecznego, a na ten moment ich sytuacja, jako pogan, była tragiczna. Św. Paweł mógłby określić ją jako – będący poza Chrystusem, obcy względem społeczności Izraela i bez udziału w przymierzach obietnicy, nie mający nadziei ani Boga na tym świecie (Ef 2,12). Gdyby na słowa Jakuba i Jana spadł na Samarytan ogień z nieba, to za odrzucenie Chrystusa czekał ich srogi los na sądzie szczegółowym i ostatecznym, gorszy niż Sodomę i Gomorę. Ale Chrystus miał inny plan. On chciał na nich zesłać inny ogień – ogień Ducha Świętego po ich nawróceniu. Dlatego powiedział: Syn Człowieczy nie przyszedł, aby dusze zatracać, ale aby je zbawić. Dzięki temu, że Chrystus powstrzymał Synów Gromu mógł wypełnić się plan zbawienia Samarytan. W Dziejach Apostolskich (rozdział 8) czytamy o tym, jak w czasach po Zesłaniu Ducha Świętego, Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa (…) uwierzyli Filipowi, który nauczał o królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni, jak i kobiety przyjmowali chrzest (…) Kiedy Apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do niej Piotra i Jana którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego. (…) Wtedy więc wkładali [Apostołowie] na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego. I tak spełniał się plan zbawienia Jezusa. Syn Gromu – Jan, który wcześniej chciał sprowadzić ogień na Samarytan, później nakładał na nich ręce i rzeczywiście ogień na nich zstępował, ale nie był to ogień zniszczenia, ale ogień zbawienia, ogień Ducha Świętego wypalający grzeszne postawy, a rodzący gorliwość w wierze i zdolność do czynienia wielu dobrych uczynków.
Z tej historii św. Ambroży wysnuwa następujące wnioski życiowe: „Z tego jednak, iż [Jezus] karcił uczniów, którzy chcieli ogień spuścić z nieba na tych, którzy nie przyjęli Chrystusa widzimy, iż nie zawsze winniśmy występować karcąco wobec tych, którzy zgrzeszyli. Niekiedy bowiem łagodność bardziej ci pomaga do wypróbowania cierpliwości, a temu, kto zgrzeszył, do poprawy. Zresztą Samarytanie, na których ogień jest tu wzywany, prędzej uwierzyli.”(Przypis 3). „[Jezus] nie gniewa się na tych, którzy niegodnie swego Pana odtrącili, aby okazać, iż doskonała cnota pomstą się nie kieruje, że nie ma gniewu, gdzie pełnia jest miłości (…) Dalekie od pobożnych winno być oburzenie, daleką od wielkodusznych chęć pomsty.”(Przypis 4)
Jako, że w dzisiejszej ewangelii zapalczywością wykazali się bracia Boanerges – Synowie Gromu, to pasującym dodatkiem do tego komentarza mogą być papieskie słowa św. Grzegorza Wielkiego, Doktora Kościoła: „Co oznacza grom, jeśli nie naukę o Bożej grozie? Gdy ludzkie serca czują tę grozę, są wstrząśnięte. Czasami zaś grzmot jest symbolem samego wcielonego Pana, ponieważ objawił się naszemu poznaniu na podstawie zgodnego proroctwa dawnych ojców – jakby wskutek zetknięcia się chmur (Przypis 5). Ukazując się pośród nas na sposób widzialny, grzmiał strasznie o tym, co wisiało nad nami. Dlatego też święci apostołowie, zrodzeni przez Jego łaskę, zostali nazywani Boanerges, to znaczy Synowie Gromu. Czasami, jak powiedziano, grom oznacza to Jego głoszenie, dzięki któremu słyszy się o grozie Bożych wyroków.”(Przypis 6) W dzisiejszych czasach, gdy uszy ludzi są namaszczone obficie nauką o Bożym miłosierdziu, Bożym przebaczeniu, delikatności, czułości, słowa o „grozie Bożych wyroków”, o tym że Jezus „grzmiał strasznie o tym, co wisiało nad nami” mogą być trudne do przyjęcia jako nauka katolicka. Spotykam nawet ludzi, którzy uważają, że Bóg nie karze oraz że najlepiej by było wykreślić z katechizmów drugą prawdę wiary: „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze.” Stąd warto sobie zadać pytanie, czy przypadkiem nie żyjemy w czasach, które zapowiadał św. Paweł w 2Tm 4,3 Przyjdzie bowiem czas, że zdrowej nauki nie będą znosili, ale według swoich własnych pożądliwości zgromadzą sobie nauczycieli, którzy będą łechtać ich uszy? A jednak nauka o Bożych gromach, o grozie Bożych wyroków, o niebezpieczeństwie potępienia które „wisiało nad nami”, jest częścią Ewangelii. Ewangelii, którą przyjmować mamy obowiązek w całości (Przypis 7). Jaką korzyść nasza dusza może odnosić z tego, że słyszy naukę, która może wywoływać pewien strach? Może taką o której mówi starożytny autor: „I chociaż złoczyńca nie poprawi się wskutek samego strachu, to jednak człowiek dobry zginie, jeśli nie będzie odczuwał odpowiedniej bojaźni. Dlatego zapowiedź gniewu, chociaż nic nie czyni ludziom złym, to jednak od zła oddziela dobrych.” (Przypis 8). Obyśmy byli oddzieleni w naszym życiu od grzechu, a połączeni z Bogiem, który jest Miłością. Miłością, która zna ludzi najlepiej i wie, że niekiedy potrzebują gromów, by od zła trzymać się z daleka. Dlatego zakończmy ten komentarz modlitwą Oblubienicy do swego Oblubieńca z Pieśni nad Pieśniami: Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, Żar jej to żar ognia, uderzenie boskiego gromu (Pnp 8,6).
Przypis 1: „Zarazem jest tu nam podane, że apostołowie mieli zasługi proroków, że słusznie sobie przypisują tę władzę, jaką miał ów wielki prorok [por. 2Krl 1,1-17]. I słusznie sądzą, że na ich głos ogień z nieba spadnie, bo są synami gromu.” w: św. Ambroży, Wykład Ewangelii według św. Łukasza, Warszawa 1977, s. 263.
Przypis 2: „Jednakże, uczniowie nie grzeszą, trzymając się Zakonu, wiedzieli bowiem iż i Fineesowi poczytano za sprawiedliwość, iż stracił świętokradców, a na prośbę Eliasza ogień zstąpił z nieba, aby pomścić krzywdę, wyrządzoną prorokowi” w: św. Ambroży, Wykład Ewangelii według św. Łukasza, Warszawa 1977, s. 264.
Przypis 3: Tamże, s. 263-264.
Przypis 4: Tamże, s. 264.
Przypis 5: Św. Grzegorz najprawdopodobniej nawiązuje tu do tego, jak za jego czasów postrzegano powstawanie piorunów: gdy jedna chmura nacierała na drugą, z tego zderzenia powstawał grom spadający na ziemię. Podobnie różne proroctwa Starego Testamentu, niczym chmury, gdy zderzały się ze sobą, zgodnie zapowiadały zstąpienie na ziemię – niczym grom z nieba – Syna Bożego. Dzięki znajomości tych proroctw można było rozpoznać w Jezusie zapowiedzianego Mesjasza, Syna Bożego.
Przypis 6: św. Grzegorz Wielki, Moralia. Komentarz do Księgi Hioba. Tom 6. Kraków 2016, s. 114.
Przypis 7: Por.Encyklika Papieża Benedykta XV, Ad Beatissimi Apostolorum, 1 listopada 1914 r – „Siła i natura wiary katolickiej ma tę właściwość, że nie można jej ani nic dodać, ani ująć: albo się ją wyznaje całą, albo się ją w całości odrzuca.” w: Breviarium Fidei 2007, nr 913, s. 338; por. Sobór Watykański II, Dei Verbum, Konstytucja o Objawieniu Bożym, 1965r. – „7. Bóg postanowił najłaskawiej, aby to, co dla zbawienia wszystkich narodów objawił, pozostało na zawsze zachowane w całości i przekazywane było wszystkim pokoleniom”.
Przypis 8: Anonim, Niedokończone dzieło na Ewangelię Mateusza, Homilia III w: Ojcowie Kościoła komentują Biblię, Tom Ia, Ewangelia według św. Mateusza 1-13, Ząbki 2011, s. 49.
