Dzisiejsze Słowo rozpoczyna się od następującego stwierdzenia, że ”pewien faryzeusz zaprosił do siebie Jezusa na obiad”. Jeżeli byśmy powrócili do rozdziału siódmego to przeczytamy tam o pogardliwych określeniach faryzeuszów o Jezusie, że jest „to pijak i żarłok, przyjaciel celników i grzeszników”.
Tak przedstawiany przez nich Jezus nie gardzi stołem tych grzeszników, którzy uważają się za sprawiedliwych, za lepszych od innych. Nie gardzi zatem stołem faryzeusza, który u świętego Łukasza ma zawsze podniesioną głowę, uważa się za lepszego, sądzi innych i kocha pieniądze.
Jezus przychodzi i zajmuje miejsce za stołem. W tym przyjściu nie chodzi o potrawy i jedzenie, podobnie, jak w spotkaniu z Marią i Martą obecność u nich Jezusa spowodowana jest nie posiłkiem, ale Słowem Boga, pozwalającym odkryć, że Ten, który przychodzi i zasiada jest Zbawicielem świata.
Faryzeusz wyraża ogromne zdziwienie, że Jezus nie obmywa sobie rąk przed posiłkiem. Faryzeusz to człowiek mocno żyjący prawem, którego przestrzeganie jest dla niego najważniejsze.
Jezus przychodzi i w swojej osobie wypełnia prawo, zmieniając to ludzkie, które ukazuje tylko nasze słabości, działające wychowawczo, ale nie dające nam miłości i wolności. To daje nam tylko Bóg.
Jezus zwraca uwagę ,aby nie mieć faryzejskiego podejścia do tego tylko co jest zewnętrzne, żeby nie troszczyć się o piękny wygląd, żeby nie dbać o czystość zewnętrzną strony kielicha i misy, gdyż ważniejszym od tego jest nasze wnętrze i serce.
Ostro upomina faryzeusza stwierdzając, że jego wnętrze jest pełne zdzierstwa i niegodziwości. Jest to pewnego wyrazu „zdarcie zasłony z twarzy”, żebyśmy nie byli ludźmi czyniącymi pewne rzeczy tylko na zewnątrz, aby się innym podobać.
Wnętrze człowieka jest najważniejsze, aby było piękne i gromadzące skarby dla Nieba . Nie może ono być miejscem naszego plugastwa, niegodziwości, grzechu i zatwardziałości.
Prośmy Pana, aby oczyszczał nasze serca ,żeby nie były faryzejskie, ale wchodziły w nawrócenie, przyznając się do swojej miłości, a tym samym do swojej słabości, pragnąc interwencji Boga i Jego miłości.