Na rowerze szlakiem Prymasa

Z pielgrzymem Markiem Marynieckim z Głubczyc rozmawia Paweł Lasota.

Skąd u Ciebie pasja jazdy na rowerze?

W 2013 roku w wyniku wypadku motocyklowego miałem złamane nogi. Rehabilitacja przebiegała dosyć szybko, a głównie polegała na jeździe na rowerze. Kiedy doszedłem do pełni sił, rower stał się moją nową pasją i jeżdżę na nim do dziś.

W tym roku pielgrzymujesz do miejsc, gdzie był więziony Stefan kard. Wyszyński. Jak zrodził się pomysł?

Mieszkam blisko Prudnika, gdzie Prymas był więziony. Często bywałem w Prudniku i zainteresowałem się Jego osobą. Poznałem biografię czytając dużo literatury na Jego temat. Myśl o pielgrzymowaniu zrodziła się z okazji ogłoszonej beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia, który jest dla mnie wielkim autorytetem. On postawił wszystko na Maryję. Staram się w tym naśladować Wielkiego Prymasa i również wszystko powierzam Matce Bożej. Połączyłem ten szlak miejsc związanych z uwięzieniem Kardynała z miejscami Maryi, stąd dziś jestem w Dębowcu. Dziś już szesnasty dzień jak jestem w drodze. Cała trasa pielgrzymkowa liczy dwa tysiące kilometrów. Mam za sobą tysiąc sześćset, a więc jestem już prawie na finiszu. To jest moja pierwsza pielgrzymka rowerowa w pojedynkę. Wcześniej pielgrzymowałem w grupie między innymi szlakiem św. Jakuba do Santiago di Compostella. A w tym roku odważyłem się ruszyć sam.

Czy na trasie doświadczyłeś jakichś cudów?

Każdy dzień był cudem… Doświadczyłem wielkiej życzliwości od ludzie zupełnie mi nieznanych. Miałem taką sytuację, że ciężko było z noclegiem. Zrobiła się późna godzina. Zapukałem do drzwi plebanii i ksiądz mnie przyjął. Na drugi dzień, kiedy odjeżdżałem, dał mi pieniądze na następny nocleg. Byłem bardzo zaskoczony. Jedną noc spałem pod chmurką. To było mi bardzo potrzebne. Bo na co dzień nie doceniamy tego, co mamy. Po tej nocy, gdy nie miałem noclegu, wtedy przez cały dzień myślałem o osobach bezdomnych… Nigdy nie byłem głodny! Przez całą drogę czułem opiekę Matki Bożej i wstawiennictwo kard. Wyszyńskiego.

Marek Maryniecki i jego pielgrzymi rower

A jak trafiłeś do Dębowca?

Planując drogę powrotną z Komańczy postanowiłem zatrzymać się w Dębowcu. Trzy lata temu byłem w La Salette we Francji. Generalnie nie rezerwuję sobie miejsca, nie dzwonię… Widzę, jak opatrzność czuwa. Dużo czasu spędziłem w Komańczy, między innymi odprawiłem drogę krzyżową i długo mi tam zeszło dlatego do Dębowca dotarłem dosyć późno – bo już po apelu. Ale tak się wszystko ułożyło, że dostałem nocleg w Centrum Pojednania i jeszcze smaczną kolację i śniadanie. Dziś do południa zobaczyłem sanktuarium i przyznam, że jest to miejsce bardzo urokliwe, uduchowione, w którym czuć klimat modlitwy.

Zapraszamy ponownie…

Miejsca, w których był więziony Prymas Wyszyński:
– Rywałd (25 września 1953 – 12 października 1953),
– Stoczek Klasztorny (12 października 1953 – 6 października 1954),
– Prudnik (6 października 1954 – 27 października 1955),
– Komańcza (27 października 1955 – 26 października 1956).

Komańcza